Analogia zupełnie nietrafiona. Jeżeli za krach wynikający faktycznie ze zbyt małej ilości wolnego rynku oskarżysz wolny rynek właśnie to ryzykujesz, że spowoduje to jeszcze większe ograniczenie wolnego rynku czyli zwiększenie krachu. Natomiast to czy fakt zaopiekowania się porzuconym zwierzakiem nazwiesz adopcją czy przygarnięciem nie ma żadnego znaczenia na ilość ludzi którzy się na to zdecydują.trix pisze: Te uwagi semantyczne są bardzo ważne. Sam zauważyłeś że np. w gospodarkę za obecne krachy obwinia się wolny rynek, którego nie było. Ja nie zgadzam się na nazywanie kupna zwierzęcia, czy dostania ,jako adopcję. Czemu tak sie robi, to wymaga dość długawych wyjaśnień.
Te pieniądze z podatków są na tyle marne, że jednak władzy nie opłacałoby się po nie jakoś specjalnie sięgać. Ta ustawa powstała z zupełnie innych powodów. Były hodowle w których zwierzaki przechowywane były w złych warunkach. Ktoś wrażliwy sobie pomyślał, że rozwiąże problem w ten sposób, że zakaże sprzedaży zwierząt z takich hodowli. Skoro nie będzie można handlować to nie będzie można zarabiać i te hodowle znikną. Natomiast ludzie, którzy nie będą mogli psa nierasowego kupić za grosze, zaczną przygarniać bezdomne zwierzaki ze schroniska.Kierowali się tym czym zawsze: chęcią obdarcia obywatela z kasy. Od takiej transakcji płaci się przecież podatek. Pod przykrywką dbania o "prawa zwierząt" można sobie lud bezkarnie łupić. Pieniądze może nie są tak wielkie jak przy innych transakcjach, ale dobra psu i mucha.
Tylko, że to było zwykłe myślenie życzeniowe. Bo zwyczajnie spora część ludzi chce mieć psiaka powiedzmy wyglądającego jak york ale nie chce płacić tych 2 tysięcy za yorka z rodowodem. A skoro jest popyt to i będzie podaż. Ta ustawa wcale nie zlikwidowała handlu z nielicencjonowanych hodowli - bo i nie było na to szans. Dalej możesz dostać za 200 zł nierodowodowego Yorka. Tylko, że nie kupujesz Yorka tylko powiedzmy zabawkę do której on jest bardzo przywiązany. Yorka dostajesz gratis. Tej ustawy wystraszyli się co najwyżej hodowcy hobbiści, którzy zwierzaki traktowali raczej dobrze. Za to Ci nastawieni wyłącznie na kasę zmuszeni zostali do jeszcze większego zejścia do szarej strefy - co z kolei utrudni chociażby organizacjom dbającym o zwierzaki nadzór nad nimi. W efekcie sprawa co najwyżej zniknie z widoku publicznego- natomiast los zwierząt z tych złych hodowli raczej się pogorszy niż polepszy.
Oczywiście pieniądze też grały tutaj rolę ale zupełnie gdzie indziej niż myślisz. Oprócz obrońców zwierząt ochoczo poparły ją wszelkiego rodzaju Polskie Związki Kynologiczne zrzeszające hodowców zarejestrowanych. Ale czemu mieliby jej nie popierać skoro dawała im monopol na legalny handel zwierzętami domowymi.