opornik pisze:No patrzcie, młodzi, zdrowi i gniewni się odezwali. Najbliższy przystanek autobusowy znajduje się w odległości około 930m.
Oczywiście to drobiazg dla schorowanej babci jadącej do lekarza czy dziadka z amputowaną nogą. Gratuluję rzetelnej oceny sytuacji.
Ja miałem do stacji PKP równe 2 km, a byli i tacy co mieli 4 km. Mało tego, znam "dziadka" z obiema nogami amputowanymi w okolicach kostki i 3 razy w tygodniu dymał do stacji.
Dajesz socjalizmem po oczach niczym Adaś Hoffamn czy inny związkowiec. Nie ma na świecie sprawiedliwości społecznej i nigdy jej nie będzie
Do szkół pewnie chodziliście. Nie wiem czy dojeżdżaliście. Jeżeli tak to pewnie wiecie, że uczniom zwłaszcza rano ciągle brakuje czasu a spóźnienie się na autobus oznacza nieobecność na pierwszej lekcji. Nie wszyscy mieszkają z centrum miasta.
Dojeżdżałem codziennie przez 5 lat (2 km do stacji i 1,6 km od Dworca PKP do Szkoły Szczepanika).
Piszesz z perspektywy miastowego paniska, co to mu się wszystko należy, a nosa nie wychyla poza swoje włości. Otóż na świecie są ludzie, dla których 930 m to rzut beretem. I wszędzie tam żyją zarówno sprawni jak i inwalidzi, ale mają tyle spraw na głowie, że nigdy by im nie przyszło do głowy narzekać, że mają za daleko do przystanku autobusowego.