Na durniów konserwatorów jest jedna metoda - CZEKAMY.
Tak, czekamy, nic nie robimy. Po paru latach kamienica się sama "sypnie" - a wtedy wkracza Inspektor Budowlany i wystawia NAKAZ rozbórki z uwagi na stwarzane zagrożenie. A taki nakaz ma pierwszeństwo nag durniem konserwatorem.
Tą metodę z powodzeniem stosują w wielu miastach, stosują ją też osoby prywatne.
Znajomemu, konserwator w odziedziczonej "zabytkowej" kamienicy kazał wstawić schody z poręczmi z drewna tekowego i inne "bajery"
kumpel kazał mu się bujać i powiedział, że jak nie dostanie zgody na normalny remont to za dwa - trzy lata będzie miał nakaz rozbiórki
Idiota Konserwator się zgodził - nagle się dało wstawić zwykłe okna z PCV (oklejone na drewno podobno) zamiast super drogich, drewnianych na zamówienie, zastosować zwykły tynk i ocieplić budynek (dobrany odpowiedni kolor tynku). Na dachu zamiast miedzianego dachu i rynien - blacha pokryta tworzywem i udająca miedź, i rynny z tworzywa w kolorze miedzianym.
Co do opłacalniości remontu : Miasto MUSI się ściśle stosować do przepisów, wszystko zgłaszać. Ilu z Was zgłosiło na przykład remont łazienki połączony z wymianą instalacji kanalizacyjnej? A to jest wymagane przepisami. Podobnie jak wielu z Was mających przepływowy gazowy podgrzewacz wody i przysznic sprawdziło czy łazienka ma odpowiednią kubaturę, zgodną z przepisami?
Prywatny inwestor może sobie na bardzo wiele pozwolić i nie musi się trzymać ścićle przepisów - tu coś omine, tam zastosuje inne materiały - NIE koniecznie gorsze czy zmniejszające wytrzymałość struktury. Na przykład zamiast gipsowych, uzdobnych detali wymaganych przez "durnia konserwatora" wstawimy detale z sytropiamu i otynkujemy. Trawłość i efekt wizualny ten sam - a oszczędności na kasie spore.