Leliwa pisze:Logika podpowiada, że taki sprzęt powinien być zainstalowany w jednej klasie, czy to będzie sala języka obcego czy innego przedmiotu, jest pod pieczą i wykorzystywany jest przez nauczyciela danego przedmiotu na bieżąco. Dlaczego tak się nie dzieje? Any hints?
Taaa, szukaj logiki w zarządzaniu szkołami, to się doszukasz
IMHO nigdzie metody zarządzania sprzed 30 lat nie mają się tak dobrze jak w szkołach...
Multitablica to cały czas "bajer". Przygotowanie JEDNEJ porządnej lekcji z jej wykorzystaniem to dla nauczyciela ok. 2 godzin pracy w domu przed komputerem, oczywiście przy założeniu, że wszystko będzie działać i się nie sypnie, tak jak najczęściej sypie się nawet na prezentacjach tych tablic dla publiki. I tak naprawdę to te bajery pokazywane na prezentacjach marketingowych tablic do nauczania codziennego mają się nijak - laptop i rzutnik załatwia sprawę w 90%... Co do czasu, dam łatwy przykład - lekcja 45 minutowa, jaką przygotowywałem dla uczniów rok temu, z wykorzystaniem stworzonej przez siebie prezentacji (do pobrania w wersji przerobionej na pdf ze strony
www.v-lo.tarnow.pl z działu Multibiblioteka -> Materiały różne -> Pierwsza prezentacja od góry "Słowa o podwójnym znaczeniu") poszła bardzo fajnie, ale stworzenie prezentacji to były trzy dni po 2 godziny przed kompem...
Urzędnikowi się zdaje, że jak da multitablicę do szkoły, to z automatu poziom nauczania wzrasta. A brutalna prawda jest taka, że nauczyciel chcący korzystać z takich rzeczy najczęściej dla dyrektora jest "upierdliwcem", który tylko za dużo miesza i wyskakuje przed szereg... (wiem z autopsji)
Powiem tylko tyle, ja ok 13 lat temu robiłem badania dotyczące możliwości użycia komputera do nauczania gramatyki i jednym z wniosków było, że aby taka metoda była skuteczna, musi stanowić dla ucznia codzienność, a nie nowinkę robioną raz na rok. Wiesz, co się zmieniło po 13 latach w szkołach pod tym względem? Praktycznie nic...
Dlaczego? Bo uczniowie na technologii informacyjnej wciąż uczą się pisać w wordzie, a nie np. kreatywnego korzystania z zasobów sieci (w 1 klasie liceum, po gimnazjum, nie potrafią np. wyszukiwać skutecznie informacji na Googlu), nie mają pojęcia o zabezpieczaniu własnej prywatności na portalach społecznościowych itd... To często de facto wciąż dzieci będące w kwestii dojrzałości analfabetami informatycznymi. Nie zapomnę tego "woow", jak zobaczyli w tym roku, że na lekcję we wrześniu laptopa i rzutnik przyniosłem...
Oczywiście są wyjątki, ale mówię o ogólnym obrazie.