@Beny A może Ty masz pecha i trafiłeś na ten 1% złych lekarzy?
Ogólnie jak słucham relacji różnych ludzi to różnie obrazy się pojawiają. Ale wizyta w gabinecie nie jest obecnie jakimś wielkim problemem, na pewno nie da się powiedzieć, że większość lekarzy się na nią nie zgadza. Zwłaszcza, że wg. przepisów obecnie jeżeli pacjent wyrazi takie życzenie to lekarz nie może mu odmówić wizyty w gabinecie. Więc jeżeli nie masz pozytywnego wyniku testu nie ma możliwości aby lekarz zmusił Cię do teleporady. W przypadku zdiagnozowania covida domyślną formą jest faktycznie teleporada, ale jeżeli tylko poinformujesz o tym placówkę medyczną, że masz covida to możesz udać się też do lekarza fizycznie, na czas wizyty z izolacji jesteś zwolniony. (no chyba, że coś zmienili w ostatnich dniach)
Natomiast problem z covidem jest taki, ze to jednak nie grypa i objawowo można w domu leczyć właśnie kaszel, zbijać temperaturę itp. A jak pojawią się poważniejsze komplikacje - takie jak zapalenie płuc czy niewydolność oddechowa, problemy z nerkami itp to lekarz POZ tu nie pomoże - pozostaje jedynie szpital. No chyba, że ktoś jest bardzo nadziany i może sobie zafundować wyposażenie sali szpitalnej w domu. Z wypowiedzi lekarzy z odziałów covidowych jasno wynika obraz, że to ludzie zwlekają do ostatka z wizytą w szpitalu czekając, aż im samo przejdzie albo lecząc się różnymi wynalazkami o których naczytali się w Internecie. A do szpitala trafiają gdy faktycznie niewiele już można zrobić. Może lekarze POZ część z tych ludzi by przekonali, ze już czas na szpital - ale jakiejś rewolucji w zmniejszeniu śmiertelności bym się tu nie spodziewał. Zwłaszcza, że szpitale mają swoją pojemność.
Zresztą cudów nie ma. Służbę zdrowia mamy jaką mamy, poziom wyszczepienia mamy jaki mamy, covid ma określoną śmiertelność, społeczeństwo do zasad sanitarnych (nawet tak prostych jak ta nieszczęsna maseczka FFP2) jest sceptyczne. Tu nie ma prostych rozwiązań, które sprawiłyby, że ludzie przestaną umierać.* Szkoda jedynie, ze kombinacja tych wszystkich czynników sprawia, że mamy umieralność jedną z najwyższych w Europie i w ogóle wśród państw "cywilizowanych".
Ogólnie suwak jest taki, ze albo jakieś ograniczenia i nakazy albo zgony. (wszystko przepuszczone przez ogólną jakość systemu opieki zdrowia - ten sam poziom obostrzeń w Polsce spowoduje więcej zgonów niż np w Niemczech) Najwidoczniej społeczeństwo polskie uznało, że jest w stanie poświęcić życie części osób starszych i chorych w zamian za zachowanie wolności osobistej w sferze publicznej. A politycy nie mają odwagi się temu sprzeciwić.
*nawet jakby wszysktich zaszczepić to ludzie dalej by umierali - ale prościej byłoby ogarnąć ten burdel. Wówczas faktycznie można by zredukować covid do takej poważniejszej grypy.