Tak na logikę. Załóżmy że w protestach weźmie 200 tysiecy osób w skali kraju. Głównie młodych. Do szkół do niedawna uczęszczało 4,6 mln uczniów. A przecież ryzyko zarażenia w szkole jest znacznie większe niż na otwartym powietrzu w dodatku gdzie zdecydowana większość ma maseczki. Na proteście oczywiście też można się zarazić, ale porównując z innymi aktywnościami jakie na co dzień podejmują ludzie nie będzie to jakiś istotny odsetek wzrostów.
To samo zresztą wydaje się dotyczyć pielgrzymek. Ale tam był problem raczej z ostentacyjnym olewaniem zaleceń sanitarnych oraz w interakcjach między uczestnikami nie tyle podczas przemarszu ale później, w miejscach noclegowych podczas towarzyszących imprez integracyjnych itp. No i średnia wieku również nieco inna.