Wioski nad Wisłą na Powiślu Dąbrowskim siedzą na walizkach i czekają na decyzję o ewakuacji /informacja od znajomej/. Biorąc pod uwagę, że fala kulminacyjna na Wiśle opuszcza właśnie Kraków (byłem, widziałem, naprawdę wyglądało to groźnie), osiągając 958 cm (438 cm powyżej stanu alarmowego) - najwyższy wynik w historii pomiaru poniżej Krakowa może być bardzo nieciekawie, zwłaszcza, że stany alarmowe są już mocno przekroczone w Karsach i Szczucinie. Zbiornik w Dobczycach nadal zrzuca dużo wody do Raby ze względu na to, że wypełnienie zbiornika sięgało tam 100%.
Wielkie brawa dla zarządzających Zbiornikiem Czorsztyńskim, dzięki utworzonej przed opadami olbrzymiej rezerwie zatrzymano prawie całą falę z Podhala i Dunajec od Czorsztyna do ujścia Białej Tarnowskiej nie przekroczył stanu alarmowego.
Teraz trochę liczb: ilość deszczu w ciągu trzech ostatnich dób: TARNÓW - 157,8 mm (22% normy rocznej!)
Nowy Sącz - 117,0 mm
Kraków - 125,6 mm
Rzeszów - 52,3 mm (!!!)
Katowice - 105,6 mm BIELSKO BIAŁA - i tu uwaga: 286,1 mm (!!!) prawie 35% normy rocznej.
Wyjeżdżającym do Krakowa szczerze odradzam wyjazd samochodem, strategiczny Most Dębnicki będzie zamknięty przynajmniej do końca tygodnia, musi przejść oględziny techniczne po zejściu wody.
Jutro charakter opadów zmieni się z ciągłego na burzowy. Od czwartku cieplej, ale pogoda będzie zmienna. Trwała poprawa pogody, czyli wyż i sucho, niestety nie wcześniej niż... w czerwcu.
hurricane pisze:Wielkie brawa dla zarządzających Zbiornikiem Czorsztyńskim, dzięki utworzonej przed opadami olbrzymiej rezerwie zatrzymano prawie całą falę z Podhala i Dunajec od Czorsztyna do ujścia Białej Tarnowskiej nie przekroczył stanu alarmowego.
A pamiętacie ile było protestów przeciw budowie tego zbiornika?
w tym chorym kraju (a raczej kraju z chorymi ludźmi) są pretensje o wszystko. Nie chcą ludzie elektrowni, nie chcą zbiorników, nie chcą autostrad. Przydałby nam się dyktator na kilka lat, żeby wybudować to co jest niezbędne.
tych ekologów, co to wtedy (budowa zbiornika Czorsztyńskiego, chyba koło 1990 roku) się przypinali łańcuchami i stawali przed koparkami bym teraz za jaja poprzywiązywał do bali drzew spływających Dunajcem...
Byłem w Krościenku w 1997 dokładnie podczas Wielkiej Powodzi... Ludzie mówili, że gdyby nie Czorsztyn, to byśmy wszyscy pływali po piętro... Ekologom łatwo przyjechać z Warszawki czy Krakowa i poprotestować, a potem wrócić do domu, do łóżka, a ludzie zostają...
A nie wiecie jak to jest z tymi ekologami, im chodzi o kasę jak im się nie zapłaci to nie odpuszczą. A co do zbiornika na wątoku to już dawno powinni coś postawić bo tak to będzie nas ciągle zalewać.
Tak jak pisze Versacz, ekologowie nie są od chronienia przyrody a od zarabiania na protestach. Do rangi legendy urosła już historia z którejś tam katastrofy tankowca przewożącego ropę. Gdy zwrócono się do jakiejś aktywnej organizacji ekologicznej po pomoc, czyli ludzi do usuwania ropy z wybrzeża i ratowania zwierząt, ci odmówili.
Oczywiście nie wolno generalizować, ale opinia o ekologach walczących o przyrodę do momentu uzyskania jakichś korzyści finansowych nie wzięła się znikąd.
Nie przesadzajmy - z badań wynika, że Czorsztyn nie jest taki cudowny. Ma znaczenie lokalne - w czasie pamiętnej powodzi z 97 roku - rola Czorsztyna dla Tarnowa była nie istotna. Przejaskrawia się jego znaczenie. Okolice uchronił - ale jest zbyt mały by mieć znaczenie regionalne.
Budowa zbiorników nie jest taka fajna, ekolodzy to jedno, ale oddziaływanie jest duże, problemy z zamulaniem, kumulowaniem substancji toksycznych i co najważniejsze lokalna rola.
Na zachodzie obecnie odchodzi się od zapór w ochronie powodziowej, a buduje się POLDERY i tereny zalewowe, chodzi o to, że przy małej powodzi zbiornik jest nie potrzebny, z przy dużej najczęściej zbiorniki są zbyt małe i mają lokalne znaczenie. Dużo skuteczniejszą metodą sa poldery - rzeka się rozlewa i nie ma problemów. Wadą jak w przypadku zbiorników jest duża zajętość terenów - ale można je zagospodarować w dużo większym stopniu niż zbiornik.
W Tarnowie zaś mamy inną sytuację - nie Dunajec, Biała czy Wątok były przyczyną - ale MAŁE cieki, rzeczki i potoki - tu nie wiele można zrobić - jak w czasie dnia spada MIESIĄCZNA norma deszczu to nawet największa przepustowość nie pomoże. Lokalnie NIE ma możliwości budowy systemu, który by przyjął wodę w takiej ilości. Taka Strusinianka musiał by mieć koryto na 5 metrów głębokie i 10 szerokie.
Najlepszą metodą jaką widziałem w Holandii są duże rozlewiska, poldery PONIŻEJ miasta, tak by woda miała gdzie się rozlać. Dodatkowo w miarę możliwości powiększenie kanałów, przepustów i koryt potoków - ale nie zawsze jest to możliwe.
Wczoraj u mnie w firmie woda wybijała ze studzienek burzowych - wystarczyło zmniejszenie opadów by natychmiast zeszła - czyli system działa. A że mamy takie opady, cóż, życie.
Ravir pisze:Wczoraj u mnie w firmie woda wybijała ze studzienek burzowych - wystarczyło zmniejszenie opadów by natychmiast zeszła - czyli system działa. A że mamy takie opady, cóż, życie.
Jedno z sensowniejszych zdań w tym wątku. Nie przed wszystkim można się ustrzec, nie wszystkiemu zapobiec, nie wszystko zaplanować. Natura jest po prostu sobą i nie będzie się oglądać na nasze oczekiwania. Czasem po prostu przychodzi taki deszcz, że trudno coś sensownego poradzić. Można jedynie minimalizować dolegliwość: ubezpieczać się i sensownie planować miejsce osiedlenia.
Ravir pisze:Nie przesadzajmy - z badań wynika, że Czorsztyn nie jest taki cudowny...
No gratuluję wypowiedzi, trzecie co do pojemności sztuczne jezioro w Polsce i sugerujesz, że nie może mieć wpływu na region, otóż powiem Ci tylko tyle, że wczoraj miało wpływ na cały region, co widać po kolejnych wodowskazach na Dunajcu poniżej jeziora, powyżej jeziora oraz po ilości opadów jaka spadła na Podhalu (sporo więcej niż w Tarnowie).
Co do polderów. Były - zwłaszcza w zachodniej Polsce. Niemcy budowali jak to były ich tereny. Ale potem przyszli nasi i pozwolili ludziom się na terenach zalewowych budować. No i jest problem, bo woda rozlewa się tam, gdzie powinna, tyle, że przy okazji zalewa stojące tam domy. A ubezpieczyciele takich domów nie chcą ubezpieczać, czemu się nie dziwię.
Zawsze można powiedzieć, że to wina Niemców