Kolejny madafaka rozwalił zderzaka...
-
- Rhetor
- Posty: 7032
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Slifek, nie odpowiedziałem sobie, co innego jak jest pusta droga a co innego jak jedzie sznureczek z przeciwka, zaznaczam, że jest noc, a akurat wtedy było pusto, pusto, pusto i w tym miejscu z przeciwka 6 TIR-ów.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
Chciałem serdecznie pozdrowić kierowcę czarnego/ciemno niebieskiego samochodu o rejestracji KTA 23N4.
Jestem pełen podziwu. Prowadzenie samochodu jedną ręką bez patrzenia na drogę, za to pisząc SMSa trzymając telefon pod kierownicą (czyli prowadząc ze spuszczoną głową w dół), musi być naprawdę ciężką sztuką i zapewne wymaga lat praktyk.
Pozdrawiam i życzę rychłego dachowania na pustej polnej drodze.
Podpisano: niestety nie mający przy sobie aparatu fotograficznego pasażer busa.
Jestem pełen podziwu. Prowadzenie samochodu jedną ręką bez patrzenia na drogę, za to pisząc SMSa trzymając telefon pod kierownicą (czyli prowadząc ze spuszczoną głową w dół), musi być naprawdę ciężką sztuką i zapewne wymaga lat praktyk.
Pozdrawiam i życzę rychłego dachowania na pustej polnej drodze.
Podpisano: niestety nie mający przy sobie aparatu fotograficznego pasażer busa.
-
- Rhetor
- Posty: 1966
- Rejestracja: 09-09-2009, 18:28
Panowie czepiacie się gość po prostu włączyła sobie automatycznego pilota. Ja natomiast wczoraj doznałem szoku gdy zobaczyłem jak kochający tatuś* zajmując siedzenie przednie pasażera wziął na kolana córeczkę* wiek tak na oko 3-4 lata mocno ją objął rękami i zasygnalizował kierowcy żonie* gotowość do jazdy. Kobieta odpaliła silnik i pojechali z ul. Spadzistej w stronę centrum. Gratulacje dla dorosłych z zielonego Punto (początek rejestracji KTA) szok szok i jeszcze raz szok
* zakładam, że to byli rodzice i i ich córka, gdyż widziałem to z okna mieszkania.
* zakładam, że to byli rodzice i i ich córka, gdyż widziałem to z okna mieszkania.
15300ml B Rh +
-
- Rhetor
- Posty: 7032
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Chciałbym pogratulować braku wyobraźni kierowcy srebrnego Focusa o rejestracji Kraków Tarnów Ameryka, który wczoraj na Słonecznej mało nie rozjechał ludzi na przejściu, których przepuszczałem.
Ciesz się że nie zdążyłem zapamiętać numeru bo dziś bym był na komendzie i bym składał wniosek o ściganie cię!
Ciesz się że nie zdążyłem zapamiętać numeru bo dziś bym był na komendzie i bym składał wniosek o ściganie cię!
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
A można tak?!LordRuthwen pisze:Ciesz się że nie zdążyłem zapamiętać numeru bo dziś bym był na komendzie i bym składał wniosek o ściganie cię!
PS Na Słonecznej, w kierunku ronda od Jana Pawła, koło przejścia dla pieszych ktoś zanotował chyba przykrą kraksę, bo siatka dzieląca pasy ruchu jest mocno sfatygowana.
PPS I jeszcze taki mały update z zeszłego tygodnia - podwójny dzwon na Wyszyńskiego:
Co ciekawe, tuż ZA skrzyżowaniem z Klikowską. Jest to o tyle dziwne, że teoretycznie ten czarny samochód nie miał po co zatrzymywać się w tym miejscu, bo nie ma tu możliwości żadnego innego manewru jak jazda na wprost. Chyba, że jakieś nadzwyczajne okoliczności, np. zawracanie na podwójnej ciągłej.
-
- Rhetor
- Posty: 1966
- Rejestracja: 09-09-2009, 18:28
czy ktoś się spotkał z L-kami wymuszającymi stłuczki (najechanie im na tyłek) poprzez nagłe zatrzymania w totalnie dziwnych miejscach? Ja to zaliczyłem, kuzynka zaliczyła. Kuzynce L-ka zahamowała nagle parę metrów ZA pasami. Instruktor tłumaczył się, że hamulce ćwiczył.
Zastanawiam się, czy to nie sposób na wymuszanie odszkodowań z AC sprawcy, bo coś za dużo takich przypadków.
Miał ktoś podobne sytuacje?
Zastanawiam się, czy to nie sposób na wymuszanie odszkodowań z AC sprawcy, bo coś za dużo takich przypadków.
Miał ktoś podobne sytuacje?
Dawniej na egzaminie na prawo jazdy był manewr:"Nagłe zahamowanie". Z tego co mi wiadomo to teraz tego nie ma, ale może ktoś to stosuje. Tylko nie wiem po co, ale jeśli to prawda z tym co mówisz to wydaje mi się, że to tylko i wyłącznie wymuszenie odszkodowania. Tylko dlaczego na firmowym aucie a nie na prywatnym? Po co niszczyć auto firmowe?
Miałem taki przypadek lekkiego dotknięcia. Skręcając ze Szkotnika w prawo w ul. Mościckiego w kierunku Azotów. Ruszyliśmy na zielonym. L-ka z nieznanych przyczyn zatrzymała się przed przejściem dla pieszych na którym nie było ŻADNEJ osoby. Ja zboczony kierowca zawsze spoglądam w lewo przed wjazdem na skrzyżowanie wracając wzrokiem widzę stojącą L-kę. Delikatnie dostała w tyłek, tak na parę centymetrów. Wiem, moja wina ale nie pomyślałem, że można zatrzymać się przed przejściem na którym nie ma przechodniów. Na szczęście dla mnie strat nie było żadnych, skończyło się na wymianie poglądów;)
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku
-
- Proedroj
- Posty: 446
- Rejestracja: 23-11-2009, 14:25
- Lokalizacja: Brandstaettera
Keleosie instruktor wpaja im coś czego nikt w Polsce nie stosuje: kulturę jazdy, nie ma się co denerwować jak zdadzą to o niej zapominają.Keleos pisze:Mnie drażnią te L-ki zatrzymujące się przed przejściem. Widzę L-kę w średniej odległości, specjalnie stoję i patrzę się na nią, żeby mogła przejechać, a ona powolutku podjeżdża po czym się zatrzymuje i mnie przepuszcza. Irytujące to.
-
- Archont
- Posty: 937
- Rejestracja: 23-11-2009, 15:45
>>> Mnie drażnią te L-ki zatrzymujące się przed przejściem >>>
Wolisz takich, przez ktorych musisz biegiem wiac z przejscia, bo juz ci po pietach przejezdzaja? Albo jeden sie zatrzyma - idziesz - i potem stoisz na srodku przejscia, bo nikt z drugiego pasa juz sie zatrzymac nie raczy?
Pamietam w jakim ciezkim szoku bylam pare lat temu, gdy w Holandii powolutku sie zatrzymalam przed przejsciem, chcac przepuscic samochod do niego sie zblizajacy. Malutka uliczka, przed przejsciem tylko ja, na drodze tylko jedno auto. Kierowca oczywiscie sie zatrzymal - ale widzac ze ja tez sie zatrzymalam - wysiadl z auta i pyta sie, czy potrzebuje pomocy, bo widzi ze stoje - to moze chce o droge zapytac albo cos. i byl w jeszcze ciezszym szoku gdy mu powiedzialam, ze po prostu stanelam przed przejsciem widzac ze jedzie auto. Zrozumiec nie mogl, ze w innych krajach bywa inaczej. Bo u nich - pieszy dochodzac do przejscia ma po prostu isc sobie spokojnie dalej, bez specjalnego rozgladania sie, a juz na pewno bez zatrzymywania i 'kwitniecia' na tym przejsciu dluzsza chwile.
Moj mąż, ktory jezdzi juz wiele lat i jest juz na takim etapie ze nie musi nikomu niczego udowadniac - czesto stosuje zasade przepuszczania kogos, czy to na przejsciu, czy wyjezdzajacych z zakorkowanej na maksa drogi podrzednej, czy tez w innych sytuacjach, gdy pierwszenstwa ustapic nie musi, ale dobrze jest, gdyby to zrobil. I tak robi, gdy zdrowy rozsadek i sytuacja tego wymaga.
No i zdarza sie, ze czasem uslyszy za soba niecierpliwe 'trabniecie'. Wtedy rozsiada sie wygodnie, usmiecha zlosliwie i mruczy 'no to sobie teraz robaczki postoicie' - po czym przepuszcza wszystkich chetnych (choc mial zamiar jednego lub dwoch) - chocby ich i ze dwudziestu stalo.
Akcja rodzi reakcje
Wolisz takich, przez ktorych musisz biegiem wiac z przejscia, bo juz ci po pietach przejezdzaja? Albo jeden sie zatrzyma - idziesz - i potem stoisz na srodku przejscia, bo nikt z drugiego pasa juz sie zatrzymac nie raczy?
Pamietam w jakim ciezkim szoku bylam pare lat temu, gdy w Holandii powolutku sie zatrzymalam przed przejsciem, chcac przepuscic samochod do niego sie zblizajacy. Malutka uliczka, przed przejsciem tylko ja, na drodze tylko jedno auto. Kierowca oczywiscie sie zatrzymal - ale widzac ze ja tez sie zatrzymalam - wysiadl z auta i pyta sie, czy potrzebuje pomocy, bo widzi ze stoje - to moze chce o droge zapytac albo cos. i byl w jeszcze ciezszym szoku gdy mu powiedzialam, ze po prostu stanelam przed przejsciem widzac ze jedzie auto. Zrozumiec nie mogl, ze w innych krajach bywa inaczej. Bo u nich - pieszy dochodzac do przejscia ma po prostu isc sobie spokojnie dalej, bez specjalnego rozgladania sie, a juz na pewno bez zatrzymywania i 'kwitniecia' na tym przejsciu dluzsza chwile.
Moj mąż, ktory jezdzi juz wiele lat i jest juz na takim etapie ze nie musi nikomu niczego udowadniac - czesto stosuje zasade przepuszczania kogos, czy to na przejsciu, czy wyjezdzajacych z zakorkowanej na maksa drogi podrzednej, czy tez w innych sytuacjach, gdy pierwszenstwa ustapic nie musi, ale dobrze jest, gdyby to zrobil. I tak robi, gdy zdrowy rozsadek i sytuacja tego wymaga.
No i zdarza sie, ze czasem uslyszy za soba niecierpliwe 'trabniecie'. Wtedy rozsiada sie wygodnie, usmiecha zlosliwie i mruczy 'no to sobie teraz robaczki postoicie' - po czym przepuszcza wszystkich chetnych (choc mial zamiar jednego lub dwoch) - chocby ich i ze dwudziestu stalo.
Akcja rodzi reakcje
No, to rzeczywiście nie musi nikomu niczego udowadniać.sainte_nitouche pisze: Moj mąż, ktory jezdzi juz wiele lat i jest juz na takim etapie ze nie musi nikomu niczego udowadniac [...]
No i zdarza sie, ze czasem uslyszy za soba niecierpliwe 'trabniecie'. Wtedy rozsiada sie wygodnie, usmiecha zlosliwie i mruczy 'no to sobie teraz robaczki postoicie' - po czym przepuszcza wszystkich chetnych (choc mial zamiar jednego lub dwoch) - chocby ich i ze dwudziestu stalo.
Akcja rodzi reakcje