A pierwszeństwa przejazdu się przypadkiem nie ustępuje? Udzielić można np. głosu. Pewnie żywcem przepisali z raportu z miejsca zdarzenia.opornik pisze:ze strony tarnowskiej Policji:, nie udzielił pierwszeństwa przejazdu Hondzie Civic,
Kolejny madafaka rozwalił zderzaka...
Po wczorajszym "pięknym" dzwonie na skrzyżowaniu Traugutta/Czerwona, którego byłem świadkiem stwierdzam że człowiek już nawet nie może być pewny zielonego światła i nie piszę poniżej wcale o jak to mówią późnym zielonym ale prawdziwym czerwonym świetle. Gość (sprawca) jadąc od strony zajezdni ul. czerwoną rąbnął w prawidłowo przejeżdżającego ulicą Traugutta (w stronę Policji) na zielonym Caravana aż go obróciło po prostu szok. Trzasną konkretnie i chyba na dodatek nie miał zapiętych pasów bo zalał się krwią że aż strach (nos, łuk brwiowy). I pomyśleć że jakbym wyjechał z moim 1,5 rocznym synkiem z domu jakieś 10 sekund wcześniej to by nas staranował bo ja akurat jechałem ul. Traugutta ale w odwrotnym kierunku, a co najgorsze rąbnął by od strony mojego syna . Kuźwa jak pomyśle co by było to aż mi się włos jeży na głowie .
15300ml B Rh +
Na skrzyżowaniu Piaskowej ze Spokojną/Elektryczną też wczoraj po godz. 13 nielichy dzwon miał miejsce. I też do jakiegoś konkretnego wymuszenia musiało dojść, bo przody w obu osobówkach zdemolowane, na miejscu pojawiła się karetka z policją i strażą pożarną.
http://img72.imageshack.us/img72/9353/20100424066.jpg
http://img72.imageshack.us/img72/9353/20100424066.jpg
Powinni sprawdzać "dziadków". Zauważcie, że w Polsce jak ktos ma prawo jazdy to w zasadzie dożywotnio. Przykład z ostatnich dni - Siemion.
82 lata, kierował samochodem. Zjechał nagle na przeciwny pas, walnął w ciężarówkę czołowo. Skąd wiadomo, że nie zasłabł, że nie stracił nagle orientacji? W tym wieku powinno się corocznie sprawdzać (ale faktycznie, a nie wbijać pieczątkę) czy można kierować samochodem.
Przykład drugi - w bloku gdzie mieszka moja mama mieszka facet, lat ok. 80, po jednym czy dwóch zawałach, chory od lat na serce. Ledwo chodzi - ale samochód prowadzi. Przecież on za kółkiem stwarza zagrożenie dla innych. On może po prostu umrzeć za kółkiem i walnąć w kogoś jadącego prawidłowo. Refleks na pewno nie ten. Problemy z nogami = problemy z hamowaniem, reakcjami na wydarzenia na drodze.
A Geremek? Kolejny przykład. I jeszcze kierowca poszkodowany miał problemy, bo chcieli na niego zwalić winę.
82 lata, kierował samochodem. Zjechał nagle na przeciwny pas, walnął w ciężarówkę czołowo. Skąd wiadomo, że nie zasłabł, że nie stracił nagle orientacji? W tym wieku powinno się corocznie sprawdzać (ale faktycznie, a nie wbijać pieczątkę) czy można kierować samochodem.
Przykład drugi - w bloku gdzie mieszka moja mama mieszka facet, lat ok. 80, po jednym czy dwóch zawałach, chory od lat na serce. Ledwo chodzi - ale samochód prowadzi. Przecież on za kółkiem stwarza zagrożenie dla innych. On może po prostu umrzeć za kółkiem i walnąć w kogoś jadącego prawidłowo. Refleks na pewno nie ten. Problemy z nogami = problemy z hamowaniem, reakcjami na wydarzenia na drodze.
A Geremek? Kolejny przykład. I jeszcze kierowca poszkodowany miał problemy, bo chcieli na niego zwalić winę.
-
- Rhetor
- Posty: 7032
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Z dzwonami jest taka dziwna sytuacja, jak nie tamuje ruchu to się nimi nikt nie interesuje.
Kiedyś (gdzieś na początku marca), jechałem sobie w stronę Kielc i zaraz przed Morawicą żona kątem oka zauważyła tablicę rejestracyjną wystającą z rowu (godzina 4:30 więc jeszcze ciemno).
Okazało się, że w rowie leżał Fiat CC (do rozpoznania tylko po tylnych światłach) po dachowaniu a goście z niego się właśnie wyczołgiwali.
Co ciekawe po oświetleniu ich światłami naturalnie NIKT się nie zatrzymał, ba, nawet nie zwolnił czy trzeba pomóc czy coś.
Na szczęście gościom nic się nie stało.
Niemniej jednak skąd się takie zachowania biorą? Jadę w nocy, widzę że auto praktycznie przestało istnieć to się zatrzymuję, a nie jadę dalej, znieczulica totalna.
A jakby tak któremuś z takich bałwanów się coś podobnego stało to by narzekał, że nikt się nie zatrzymuje.
Kiedyś (gdzieś na początku marca), jechałem sobie w stronę Kielc i zaraz przed Morawicą żona kątem oka zauważyła tablicę rejestracyjną wystającą z rowu (godzina 4:30 więc jeszcze ciemno).
Okazało się, że w rowie leżał Fiat CC (do rozpoznania tylko po tylnych światłach) po dachowaniu a goście z niego się właśnie wyczołgiwali.
Co ciekawe po oświetleniu ich światłami naturalnie NIKT się nie zatrzymał, ba, nawet nie zwolnił czy trzeba pomóc czy coś.
Na szczęście gościom nic się nie stało.
Niemniej jednak skąd się takie zachowania biorą? Jadę w nocy, widzę że auto praktycznie przestało istnieć to się zatrzymuję, a nie jadę dalej, znieczulica totalna.
A jakby tak któremuś z takich bałwanów się coś podobnego stało to by narzekał, że nikt się nie zatrzymuje.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
-
- Rhetor
- Posty: 7032
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Ja byłem zbyt zajęty prowadzeniem
Ona go zauważyła, ja nie zwracam uwagi na to co jest w rowie, chyba że to ewidentnie widać.
Ona go zauważyła, ja nie zwracam uwagi na to co jest w rowie, chyba że to ewidentnie widać.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
No to trochę sam sobie odpowiedziałeśLordRuthwen pisze:Ja byłem zbyt zajęty prowadzeniem
Ona go zauważyła, ja nie zwracam uwagi na to co jest w rowie, chyba że to ewidentnie widać.
Ale fakt faktem, mało kto dzisiaj zatrzymuje się, żeby udzielić pomocy ludziom po wypadkach.
Co do USA rzuf, to dostałeś kiedyś mandat za żółte właśnie z takiego cuda? Problem tam jest taki, że zdjęcia robi Ci od tyłu, kiedy jedziesz na czerwonym, co nie oznacza, że na środek skrzyżowania nie wjechałeś na zielonym jeszcze, kiedy tylko puszczałeś samochody z naprzeciwka (nie pisze o kolejce, kiedy wszyscy jadą przed siebie, choć wiedzą że przejechać na tej zmianie się nie da).
A dzwona w gościa, który wjechał na czerwonym na skrzyżowanie, sam niedawno zaliczyłem. Bez hamowania zaparkowałem na drzwiach pasażera... Nic przyjemnego. Na szczęście kierowca jechał sam, bo niewiele z prawego boku auta zostało. Żeby nie było, prędkość przepisowa, 70 km/h, za to duży samochód (skrzyżowanie w mieście Topeka, KS)