Na poczatku zgodzę sie z Toba w kwestii odpowiedzialności prawników, którzy wydali takową opinię. Mają OC-pociągnąć ich za kieszeń. Ale to jest kwestia regresu, a wiec zagadnienie jest wtórnym względem odpowiedzialności pana Skrzyniarza.Goscinny pisze:Mr Greenback, z jednej strony - okazało się, że brał kasę za zasiadanie w RN w której zasiadać nie mógł.
Z drugiej strony - wyobraźmy sobie taką sytuację. Przychodzimy do firmy X, żeby w niej pracować. Szef mówi, że nie ma problemu, że masz wszystkie potrzebne zezwolenia, papiery, umiejętności. Mówi, że jego prawnicy wszystko sprawdzili i na pewno jest ok.
Zaczynasz pracę - pracujesz przez dwa lata, dostajesz pensję - wszystko jest ok.
Nagle szef przychodzi i mówi: "wiesz, ale okazało się, że nie mogliśmy cię zatrudnić, bo jeden twój papier jest nieważny - sorry, narobiłeś się, ale oddawaj kasę".
Nasze przepisy są tak zagmatwane i chore, że gość faktycznie mógł nie wiedzieć, że mu nie wolno być członkiem RN. Dostał papier od prawników, że wszystko w porządku, to dlaczego miał im nie wierzyć?
Tak naprawdę to powinien kasę oddać a równocześnie żądać dokładnie takiej samej od osób, które go wprowadziły w błąd, bo to one są najbardziej winne w tej sprawie.
Natomiast nie mogę się zgodzić z pierwszą częścią wypowiedzi. Pan Skrzyniarz nie jest szarym, przeciętnym człowiekiem tylko osobą , która w świetle przepisów ma uprawnienia do zasiadania w Radzie Nadzorczej Spółek Skarbu Państwa. Czyli zdał egzamin państwowy z zakresu prawa cywilnego, spółek handlowych, ustaw specjalnych dotyczących mienia skarbu państwa oraz rachunkowości. Wyłączenia z zasiadania w RN to podstawa.
Dlatego ocenia się go nie przez pryzmat przeciętnej wiedzy jaką posiada "przeciętny człowiek", ale przez pryzmat specjalisty w danym zakresie. Tłumaczenie, że mu powiedziano o braku problemu w tej sytuacji brzmi yhm..niefachowo i niewiarygodnie mówiąc eufemistycznie.
Oczywiście tak jak wspomniałem na początku będzie mógł wystąpić z roszczeniem regresowym wobec opiniujących.