Przemyślenia wyborcy.

Moderator: Goscinny

ODPOWIEDZ

Kirk
Archont
Posty: 646
Rejestracja: 25-09-2009, 09:18
Lokalizacja: Tarnów

Post autor: Kirk »

A ja za każdym razem jak widzę ten plakat to mam skojarzenie z pozdrowieniem hitlerowców, nie wiem czemu. Dopiero jak dojrzę zaciśniętą pięść na końcu wyprostowanej ręki to wszystko staje się jasne. :)


MST wónraT
Rhetor
Posty: 1896
Rejestracja: 05-05-2011, 22:57

Post autor: MST wónraT »

Kirk pisze: to mam skojarzenie z pozdrowieniem hitlerowców
W Bochni też mają skojarzenie:

http://www.youtube.com/watch?v=gJF9UtcsiZ4


_______________________________________________________________________

"jestem przyjacielem wujka – Wieśka F. – a przy okazji prezydentem miasta Tarnowa"
My w Tarnowie wszystko mogli
TARNÓW - POLSKA STOLICA KORUPCJI


trix
Rhetor
Posty: 5081
Rejestracja: 02-09-2009, 19:17

Re: Przemyślenia wyborcy.

Post autor: trix »

opornik pisze: I niech mi nikt nie mówi, że absolwent liceum wie jakimi prawami rządzi się ponad 100 tysięczne miasto, zna problemy związanie z zarządzaniem nim, zna problemy pozyskiwania środków zewnętrznych, zna problemy oświaty, służby zdrowia, bezpieczeństwa, komunikacji, infrastruktury technicznej, PB, KPA, KK, KW, KPK, PZP i wiele innych aspektów sprawy.
Nie wiek, a to co w głowie. To co Pan wypisał po części nie powinno się znajdować w obszarze zainteresowania miasta, a Ci co przy tym kombinują zawsze coś spieprzą. Zapewne w tym jest problem.
Tak nawiasem, to liczba radnych jest zdecydowanie za duża.
Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkościĄ - Tow Szmaciak.

Awatar użytkownika

Autor tematu
opornik
Rhetor
Posty: 9736
Rejestracja: 24-08-2009, 09:38
Lokalizacja: Krzyż

Post autor: opornik »

trix pisze:To co Pan wypisał
Czemu mnie obrażasz pisząc do mnie "Pan"? ;)
trix pisze:Nie wiek, a to co w głowie.

Tak się składa, że niestety to co w głowie idzie z wiekiem i doświadczeniem życiowym.
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku

Awatar użytkownika

huziu
Archont
Posty: 641
Rejestracja: 26-08-2009, 02:10
Lokalizacja: Berlin

Post autor: huziu »

Trzeba dać szansę młodym by do miasta wnieśli trochę świeżości, bo RM zastała się jak u starszego człowieka kości.

Wiele inicjatyw sportowych, a zwłaszcza kulturalnych na przestrzeni ostatnich lat, zorganizowała z powodzeniem w Tarnowie właśnie młodzież. Wiadomo że doświadczenie i mądrość przychodzą z wiekiem, ale to nie wszystko - liczą się jeszcze chęci, nowe kreatywne pomysły i energia do działania, czego większości starszym osób brakuje. Tarnów potrzebuje w RM młodych ludzi i nowych twarzy!

Awatar użytkownika

extremal
Archont
Posty: 887
Rejestracja: 07-09-2009, 12:54
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Post autor: extremal »

małopolska2 pisze: Ja osobiście jestem przekonany, że każdy z nas, każdy z osób głosujących, nie ma zielonego pojęcia głosując, co dana osoba zamierza po wygranych wyborach robić!
To jest szokujące ale takich z nas baranów robią a my się dajemy!
Od tego są komitety obywatelskie, nikomu nikt nie broni wziąć spraw w swoje ręce.
Dla mnie jest to trochę przykre, jak wielu miało zapał, aby tworzyć coś nowego, ostał się jeden komitet i jak widać dysponuje bardzo ograniczonymi środkami. Takie są realia - większość nie wyobraża sobie, że można wejść do Rady bez wielkiej kampanii... i pewnie w niedzielę się okaże, że niestety mają rację.
Kirk pisze:Niestety faktycznie wyborcy zagłosują na gęby, a nie nazwiska, a mnie się już rzygać chce tymi billboardami, ulotkami (będzie czym rozpalać w kominku), populizmem, banalnymi hasłami i demagogią. Tak jak Goscinny napisał, ci starsi na logikę biorąc powinni być kompetentni w tych wszystkich skrótach, które opornik wymienił, a jakie są efekty to widać. Młodzi z kolei mają ten plus, że nie są przesiąknięci i zepsuci władzą... jeszcze... ale niestety to też nie są przypadkowe osoby.
Debaty prezydenckie ogląda tak do 500 osób. Już nie mówiąc o wyborach radnych.
O co chodzi z tymi "nie przypadkowymi" osobami? ;)

I jak pisałem, szkoda, że tyle mądrych osób tylko pisze na forach zamiast kandydować. ;)
POLAK WĘGIER DWA BRATANKIĄ

Awatar użytkownika

Autor tematu
opornik
Rhetor
Posty: 9736
Rejestracja: 24-08-2009, 09:38
Lokalizacja: Krzyż

Post autor: opornik »

Ciekawe przemyślenia, warto przeczytać.
Stępień: Samorząd nam się wykoślawił
rozmawiała Agata Nowakowska
12.11.2014 , aktualizacja: 11.11.2014 20:46

Wójt kontroluje stanowiska w gminie. Ta grupa tworzy kokon niezainteresowany zmianami, a już w żadnym wypadku zmianą wójta. To klęska samorządu.

AGATA NOWAKOWSKA: Jest pan jednym z ojców reformy samorządowej w Polsce. Tak to miało wyglądać?

JERZY STĘPIEŃ: Rozziew pomiędzy pierwotną wizją a obrazem dzisiejszej Polski lokalnej jest tak ogromny, że chwilami powątpiewam, czy plan i jego realizacja mają ze sobą coś wspólnego.

Znalazłam taki cytat z pana podsumowujący 25 lat samorządów: "Z trudem i rozgoryczeniem przychodzi mi postawić kropkę nad i, ogłaszając szokującą niektórych opinię, że w tej chwili nie możemy już mówić o samorządzie gminnym w ogóle. Zachodnioeuropejski standard cywilizacyjny fundamentu demokracji zamieniliśmy po prostu w samodzierżawie". Gminy to udzielne księstwa z własnymi kacykami?

- Mamy w gminach władzę jednego człowieka: wójta, burmistrza lub - w wypadku dużych miast - prezydenta.

Zawdzięczamy to rządowi SLD-PSL. Już w 1994 r. Sejm zdominowany przez posłów SLD i PSL uchwalił ustawę o bezpośrednim wyborze: wójta, burmistrza i prezydenta, jednak skutecznie zawetował ją prezydent Lech Wałęsa. W 2001 r. koalicji SLD-PSL udało się już bez przeszkód wcielić te rozwiązania w życie.

Politycy Sojuszu przekonywali wówczas, że burmistrzowie (wójtowie, prezydenci) są marionetkami w rękach rad gminy, nie mogą być włodarzami z krwi i kości. A wybory bezpośrednie sprawią, że zagłosuje więcej osób.

- Frekwencja z kadencji na kadencję maleje. Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci całkowicie uniezależnili się od rady, niektórzy nie przychodzą nawet na jej posiedzenia. Jeden burmistrz z Dolnego Śląska szczyci się tym, że od 12 lat nie był na posiedzeniu rady.

Chcielibyśmy do Zachodu, ale duchowo bliżej nam do tych "cywilizacyjnych" wzorców, które skłonne są powierzać całość spraw publicznych "mężom opatrznościowym", wodzom i natchnionym przywódcom, zamiast wytrwale, w stałej współpracy z innymi ucierać stanowiska i uparcie osiągać wspólnie ustalone cele.

Rady są dla burmistrzów balastem?

- Bardzo często słyszę od nich takie zdanie: rada jest balastem, bo nie bierze żadnej odpowiedzialności. Ja rządzę jednoosobowo i jednoosobowo ponoszę odpowiedzialność, nawet jak będę siedział w więzieniu, co już się niejednokrotnie zdarzyło. To jest jakaś tragifarsa, że można w Polsce rządzić miastem z więzienia!

A przecież Europejska Karta Samorządu Lokalnego, którą Polska ratyfikowała w 1994 r., mówi wyraźnie, że społeczności lokalne rządzą się za pośrednictwem rad, którym podlegają organy wykonawcze.

Coś tam jednak rada może, np. zarządzić referendum w sprawie odwołania burmistrza.

- Może, ale to jest bardzo trudne. Rada nie kontroluje burmistrza poprzez budżet, bo nawet jak nie uchwali budżetu proponowanego przez burmistrza, to i tak ostatecznie uchwali go regionalna izba obrachunkowa. Rada może nie udzielić burmistrzowi absolutorium z wykonania budżetu, jak ostatnio zdarzyło się w Łodzi, ale niczym to nie skutkuje. Kontrola finansowa w samorządzie jest raz na cztery lata. Prof. Michał Kulesza mawiał, że już od dawna mamy z powrotem znane z PRL "rady narodowe" z radnymi bezradnymi.

Burmistrzowie mają swoje "dwory" w postaci urzędów gminy.

- To kolejny grzech reformy: jeszcze Sejm kontraktowy zdecydował, że nie będzie stanowiska dyrektora miasta, a na czele urzędu gminy stać będzie sekretarz wykonujący zadania wskazane przez wójta. Kontrolę nad administracją gminy znów sprawuje nie rada, tylko wójtowie, burmistrzowie i prezydenci.

Tymczasem oddzielenie polityki od administracji to podstawowy standard europejski. Są politycy z wyboru, którzy nadają kierunek, strategię, ale do tego mają profesjonalny, odpowiedni aparat, wykształcony, podnoszący swoje kwalifikacje. W gminie nastąpiło już całkowite zlanie się tych dwóch funkcji. To tak jakby premier był jednocześnie szefem kancelarii premiera i miał pod sobą wszystkich dyrektorów w ministerstwach. Tak się to nieprawdopodobnie wykoślawiło w ciągu tych 25 lat.

To wszystko spowodowało dwie bardzo negatywne rzeczy: zbyt silną, jednoosobową władzę złączoną z częścią administracyjną oraz marginalizację rad gminy czy miasta. Ludzie, którzy widzą, jaka jest rzeczywista pozycja rady, nie angażują się, nie kandydują.

Tu dotykamy sedna sprawy: lokalna władza - jak twierdzi Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych - aż w 70 proc. się odtwarza. Niektórzy prezydenci walczą o czwartą kadencję.

- To samodzierżawie w samorządach doprowadziło do nepotyzmu i całkowitej utraty wiary przez społeczności lokalne, zwłaszcza te mniejsze, w możliwość zmiany.

Na czym ten nepotyzm polega?

- W 2001 r. prof. Jerzy Regulski, prof. Michał Kulesza i ja chodziliśmy na posiedzenia sejmowej komisji ds. samorządu, przestrzegając przed wyborami bezpośrednimi, które muszą prowadzić do nepotyzmu. Nikt nas nie słuchał. A dziś, jak żona czy mąż członka rady nie ma pracy, to burmistrz coś zorganizuje w podległej mu spółce. Dochodzi do takich sytuacji, że przeciwko radnym opozycyjnym reszta rady zdominowana przez wójta podejmuje uchwały potępiające jego krytykę. A urzędnik gminny, żeby za bardzo nie podskakiwał, może wystartować z listy burmistrza do rady powiatu. I tak to się kręci.

Ludzie to wiedzą, a jednak co wybory zwyciężają prawie te same twarze.

- Są takie badania dotyczące gmin do 5 tys. mieszkańców. Wójt w takiej gminie kontroluje - bezpośrednio lub pośrednio - do 300 stanowisk: w urzędzie gminy, jej spółkach oraz w różnego rodzaju podmiotach uzależnionych od gminy, także gospodarczo. Jak się tę liczbę stanowisk pomnoży przez członków rodzin, to zatrudnianych przez wójta wyjdzie z tysiąc osób. Do głosowania w takiej gminie jest uprawnionych ok. dwóch trzecich mieszkańców, przy frekwencji 40 proc. głosuje 2 tys. osób. W tej grupie jest ten tysiąc uzależniony od wójta. Ta grupa tworzy taki ludzki kokon zorganizowany wokół wójta, który nie jest zainteresowany żadnymi zmianami, a już w żadnym wypadku zmianą wójta. W tym upatruję największą klęskę samorządu.

W dzisiejszych czasach bezrobocia praca w gminie czy dla gminy to łakomy kąsek.

- Myśmy na początku reformy mówili, że nie powinno się dawać jakichś pensji radnym, tylko zwracać utracone zarobki, bo działalność samorządowa na świecie - z wyjątkiem USA - jest działalnością społeczną. Ludzie tam idą, bo chcą rozwijać swoją miejscowość, a nie zarobić sobie dodatkowych parę groszy. Sejm kontraktowy wprowadził jednak diety.

A co złego jest w dietach?

- Początkowo nie ograniczono nawet ich wysokości, więc już w kolejnej kadencji samorządu w latach 1994-98 pojawili się radni "dietetycy" potrafiący wyciągnąć z uczestniczenia w posiedzeniach rad i komisji nawet czterokrotność przeciętnego wynagrodzenia. Później ustawa kominowa ograniczyła wysokość diet, ale w większych miejscowościach to i tak jest ok. 2,5 tys. zł, niepodlegające opodatkowaniu. To są całkiem niezłe dochody. Taki człowiek nie ma potrzeby, żeby zmieniać cokolwiek.

W stu gminach w ogóle nie będzie wyborów, bo nie było kontrkandydatów dla obecnych włodarzy.

- Ludzie nie chcą kandydować, bo wiedzą, że i tak nie wygrają, bo jak ta grupa związana z wójtem pójdzie zwartym szeregiem - nikt z nią nie ma żadnych szans.

Demokracja to jest taki ustrój, w którym istnieje możliwość zmiany, oczywiście także kontynuacji, ale jeżeli ta kontynuacja trwa przez dwadzieścia parę lat, bo niektórzy wójtowie czy burmistrzowie to są jeszcze byli naczelnicy rad narodowych sprzed reformy to nie ma to nic wspólnego z demokracją, to raczej układ, do którego co najwyżej można dokooptować jakiegoś człowieka, ale nie można tchnąć w niego nowego ducha.

Prezydent Uszok w Katowicach już nie kandyduje, ale namaścił swojego następcę, czyli lokalny układ rzeczy zostanie zachowany. To jest bardzo niebezpieczne.

Jednym słowem, stworzyliśmy takie prawie perpetuum mobile - system, który się fantastycznie odtwarza. Może ruchy miejskie są jakąś szansą na przełamanie tego monopolu?

- One są bardzo sprytnie zbywane tzw. budżetem partycypacyjnym - daje się trochę pieniędzy, nie za dużo, i zajmijcie się tym, ale wara wam od poważnych decyzji. Te budżety to wynalazek brazylijski, nie sądzę jednak, by to było jakiekolwiek wyjście. Można tymi budżetami manipulować, w różny sposób podpowiadać, by ten, a nie inny cel został zrealizowany. To jest zabawa, okazja do szkolenia się dla młodych ludzi, bo może potem nabiorą ochoty na prawdziwą władzę i prawdziwe pieniądze. Bez zmian strukturalnych będzie to jednak tylko nalewanie młodego wina do starych bukłaków, system szybko tych ludzi zdemoralizuje.

Ludzie chcą kadencyjności, by wyrugować nepotyzm. Politycy już to wyczuli, takie partie, jak PiS, SLD i Twój Ruch, wpisały kadencyjność do programów.

- To próba zwalczania objawów choroby, a nie jej przyczyn. Nawet gdyby tę zmianę wprowadzić dziś, to zacznie ona obowiązywać najwcześniej od nowej kadencji. Większość wójtów i burmistrzów jest w wieku emerytalnym, spokojnie doczeka sobie do tej zmiany.

Wychodzi na to, że pójście na te wybory nie ma sensu.

- Trzeba stawiać na ludzi uczciwych i odważnych, którzy potrafią mieć swoje zdanie, nie wejdą w jakiś układ lokalny. Jeśli się zdarzy człowiek uczciwy, to jeszcze się to jakoś kręci.

Myśmy na początku lat 90. odbudowywali samorząd z gruzów komunizmu, później w latach 1998-99 rozbudowali go, ale po drodze weszły w życie zmiany, po których trzeba całą tę reformę zreformować. I to możliwie szybko.

Premier Ewa Kopacz zapowiedziała powstanie nadzwyczajnej komisji w Sejmie, która przyjrzy się funkcjonowaniu samorządów. Dobry pomysł?

- Przyjąłem to z radością. Aktualna komisja samorządu terytorialnego w Sejmie bardzo się boi tej nadzwyczajnej. Ta komisja od lat konserwuje ten stary układ w samorządach, konsekwentnie osłabiając pozycję rad. Ci ludzie nie potrafią tak prostej rzeczy załatwić jak janosikowe. Chcą, by było tak jak teraz, tylko trochę lepiej, czyli żeby samorządy dostały trochę więcej pieniędzy. Broń Boże zmian strukturalnych.

Jednak to, że rząd dokłada samorządom zadań, ale nie daje na to pieniędzy, jest poważnym problemem.

- To prawda, że rząd niektóre zadania spycha na samorząd, ale jednocześnie bardzo dba, by one były wykonywane według wskazówek rządowych. Przekazuje się uprawnienia, ale jednocześnie pilnuje, żeby w całym kraju wszystko było robione tak samo.

Jak można zburzyć te lokalne układy? Oddać samorządy lokalnym społecznościom? Wystarczy powrócić do wyboru wójta, burmistrza, prezydenta przez rady?

- Posłowie tego nie rozumieją. Podlegają też bardzo silnemu lobbingowi ze strony swoich partyjnych samorządowców. Wielu burmistrzów i prezydentów, którzy w 2001 r. znaleźli się w parlamencie, parło do tych bezpośrednich wyborów. A potem powrócili do samorządów, bo tam są władza i pieniądze.

Paradoksalnie ten tak atakowany samorząd powiatowy jest znacznie lepszy: starosta jest wybierany przez radę i przed nią odpowiada. Ma mniejsze możliwości manipulacji. Choć urzędy powiatowe też nie są odpowiednio sprofesjonalizowane - robi się konkursy pozorne, takie, żeby nasz wygrał.

Nic nam się w ciągu tych 25 lat w samorządzie nie udało?

- Udało. Prof. Jerzy Regulski nazwał to przełamaniem czterech monopoli państwa totalitarnego: jednolitej władzy politycznej; jednego budżetu państwa - gminy mają własne budżety; monopolu własności państwowej - zasób mienia komunalnego stanowi własność każdej gminy - i w końcu monopolu urzędników państwowych.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,142 ... z3IwzSLEGL
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku

Awatar użytkownika

Goscinny
Rhetor
Posty: 11157
Rejestracja: 03-03-2009, 12:21
Lokalizacja: Tarnów

Post autor: Goscinny »

opornik, facet mówi dokładnie to samo o czym kiedyś pisałem. Bezpośrednie wybory na prezydenta to błąd.
Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci całkowicie uniezależnili się od rady, niektórzy nie przychodzą nawet na jej posiedzenia.
Rada nie kontroluje burmistrza poprzez budżet, bo nawet jak nie uchwali budżetu proponowanego przez burmistrza, to i tak ostatecznie uchwali go regionalna izba obrachunkowa. Rada może nie udzielić burmistrzowi absolutorium z wykonania budżetu, jak ostatnio zdarzyło się w Łodzi, ale niczym to nie skutkuje.
Czyli jedno z dwóch jest niepotrzebne - albo rada albo prezydent.
Myśmy na początku reformy mówili, że nie powinno się dawać jakichś pensji radnym, tylko zwracać utracone zarobki,
Już widzę to święte oburzenie (wśród radnych).


trix
Rhetor
Posty: 5081
Rejestracja: 02-09-2009, 19:17

Post autor: trix »

opornik pisze:Czemu mnie obrażasz pisząc do mnie "Pan"?
Nie no, a jak ma pisać, Pani ?. Nawet z odmiany wychodzi TEN opornik.

Gmina powinna składać się z 5 osób: wójta, geodety, architekta, skarbnika i sekretarki. Reszta jest ZBĘDNA. Za działalność gminy odpowiada wójt. Zadłużenie gminy rozkłada się na właścicieli gruntów gminy; problem z zadłużaniem gmin rozwiązany, bo jeżeli wójt zadłuży gminę ponad stan to do mieszkańców zapuka komornik, a wtedy Ci rozniosą wójta na kwarki. Wójt może zatem wydać to co ma, a każde zaciągniecie pożyczki będzie tysiąc razy przemyślane. Oczywiście wtedy bardzo ciężko jest coś ukraść, albo wydać na lewo, i to jest kolec w oku spadkobierców poprzedniej transformacji komuny. Jak to ,zamiast oszczędzać lepiej pożyczyć; niech spłacaniem zajmie się następca. Rada w obecnym znaczeniu jest niepotrzebna bo do czego ?. W obecnym systemie, jak jest wyżej napisane wybór prezydenta bezpośredni jest bez sensu, ale co to komu przeszkadza :D, jest stołek. Nie rozumiem tez namolnego wstawiania demokracji do wszelakich rozważań związanych z władzą. Następna kwestia to ograniczenie do minimum wpływu władz gminy na gospodarkę lokalną i odwrotnie. Jeżeli w gminie nie ma kogoś kto decyduje czy można tu coś wybudować czy nie, to nie ma komu dać w łąpę. Wszelkie restrykcje powinny być wydawane ogólnie np: na terenie gminy nie można budować budynku wyższego niż 150m, ale nie wolno decydować "poczuciu estetyki" (już widzę forumowych szczekaczy :P ). Dużo można jeszcze napisać na ten temat, ale po co :P.
Goscinny pisze:Czyli jedno z dwóch jest niepotrzebne - albo rada albo prezydent.
Oczywiście że rada, bo co robi rada poza pobieraniem pensji ?. Odpowiedzialność jednoosobowa jest zdecydowanie lepsza; finansowo i decyzyjne. Jedną osobę można przekonać do czegoś dobrego w 15 minut (zakładam ze nie jest debilem). Przy kilkunastu radnych ZAWSZE trafi się jakiś, któremu godzi to w bliższe lub dalsze interesy.
Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkościĄ - Tow Szmaciak.

Awatar użytkownika

Autor tematu
opornik
Rhetor
Posty: 9736
Rejestracja: 24-08-2009, 09:38
Lokalizacja: Krzyż

Post autor: opornik »

trix, wierzę, że przeczytałeś mój poprzedni post a raczej wklejkę z rozmowy z prof. Stępniem.
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku

Awatar użytkownika

gushman
Rhetor
Posty: 3355
Rejestracja: 14-10-2009, 20:59

Post autor: gushman »

Jednego opornik nie pojmuję: czego czepiasz się kandydatów?

Czep się głosujących! To do nich należy wybór, to oni decydują kto będzie rządził. Jeżeli chcą mieć w radzie licealistę czy studenta, to dlaczego winić licealistę czy studenta?!

Dlatego moim zdaniem - choć to utopijne - wszelkie głosowania na przedstawicieli powinny być jawne. Dlaczego ukrywamy się za zasłonką i złożoną w pół kartą wyborczą? Wstydzimy się wyboru? Boimy się, że nas ośmieszy? Jakby można było gdzieś sprawdzić, kto na kogo głosował, to by się człowiek przy urnie 3 razy zastanowił przed postawieniem krzyżyka na oszołoma.

Dopóki odpowiedzialność jest maksymalnie rozwodniona i nie do wyegzekwowania, tak będziemy mieć różnych ludzi z przypadku u sterów.

A będzie jeszcze gorzej: niebawem w ławach poselskich zasiądą ludzie popularni w Internecie. Jestem przekonany, że gdyby dowolny spec od kręcenia śmiesznych filmików, grania w popularne gry itp. wpisał się na listę kandydatów do Sejmu, to siłą głosów najmłodszego elektoratu bez problemu stałby się reprezentantem narodu...
900 ml, grupy krwi nie pamiętam

Cały Tarnów na Facebooku


trix
Rhetor
Posty: 5081
Rejestracja: 02-09-2009, 19:17

Post autor: trix »

opornik pisze:trix, wierzę, że przeczytałeś mój poprzedni post a raczej wklejkę z rozmowy z prof. Stępniem.
Przedstawiona wizja nie jest odpowiednia ?.
Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkościĄ - Tow Szmaciak.

Awatar użytkownika

lll
Rhetor
Posty: 2927
Rejestracja: 27-06-2012, 10:28
Lokalizacja: Prawda w oczy kole

Post autor: lll »

gushman pisze:wszelkie głosowania na przedstawicieli powinny być jawne
Takich cudów to nawet w Radzie Miasta nie ma. Pamiętasz ile czasu zajęło wyciągnięcie z Kwaśnego jak głosował? Poza tym wyobrażam sobie co działoby się w lokalach wyborczych, jakby ktoś nie zagłosował na prawdziwych Polaków, czy inne twory negatywne w oczach obserwujących.

Na poziomie lokalnym możemy tu złożyć deklaracje, kto na kogo oddał głos, co ułatwi rozmowy, za rok, czy dwa.
gushman pisze:Jestem przekonany, że gdyby dowolny spec od kręcenia śmiesznych filmików
Przykład Kononowicza...

Awatar użytkownika

gushman
Rhetor
Posty: 3355
Rejestracja: 14-10-2009, 20:59

Post autor: gushman »

Kononowicz nigdzie się nie dostał, o ile się nie mylę.

Ale gdyby Wardęga, Polimaty, Niekryty Krytyk i inni wystartowali do Sejmu to idę o zakład, że dostaliby się. Internetowa tłuszcza byłaby wniebowzięta mogąc zagłosować na "swojego" i stanęłaby na głowie, żeby w niedzielę pójść do urny.
900 ml, grupy krwi nie pamiętam

Cały Tarnów na Facebooku

Awatar użytkownika

defekator
Rhetor
Posty: 11889
Rejestracja: 13-01-2010, 21:55

Post autor: defekator »

gushman pisze: Dlatego moim zdaniem - choć to utopijne - wszelkie głosowania na przedstawicieli powinny być jawne. Dlaczego ukrywamy się za zasłonką i złożoną w pół kartą wyborczą? Wstydzimy się wyboru? Boimy się, że nas ośmieszy? Jakby można było gdzieś sprawdzić, kto na kogo głosował, to by się człowiek przy urnie 3 razy zastanowił przed postawieniem krzyżyka na oszołoma.
Moim zdaniem w ogóle by to nic nie zmieniło. Po pierwsze ludzie raczej nie wstydzą się na kogo głosowali i bez problemów przyznają do tego na kogo kto głosował przynajmniej w gronie znajomych. A wątpię aby perspektywa, że jakaś obca osoba będzie mogła sprawdzić jak kto oddał głos kogokolwiek zmartwiła.
Po drugie ludzie głosujący dla jaj to jednak mniejszość, większość nawet głosując na totalnego idiotę jest przekonania, że głosuje na kogoś w miarę ok. Może nie idealnego, ale w końcu gość jest z PIS, PO, SLD czy PSL.
Po trzecie oszołomy w naszej polityce to rzadkość. Zdecydowana większość to "doświadczeni poważni" politycy. I jakość polityki mamy jak jasna cholera ;)
Po czwarte - program partii zna mniejszość, a konsekwencje wprowadzenia programu potrafią zrozumieć na prawdę nieliczni. Ludzie kierują się w wyborach nie logiką ale głównie emocjami. Nic z tym nie zrobisz - taka natura ludzka.
Dopóki odpowiedzialność jest maksymalnie rozwodniona i nie do wyegzekwowania, tak będziemy mieć różnych ludzi z przypadku u sterów.
Przecież nie mamy u steru ludzi z przypadku tylko starannie wyselekcjonowane polityczne wygi.
A będzie jeszcze gorzej: niebawem w ławach poselskich zasiądą ludzie popularni w Internecie.
Prawda jest taka, że Internet to obecnie jedyna szansa aby przebić się przez beton największych ugrupowań jeżeli nie jest się milionerem tak jak pan Palikot. System finansowania partii politycznych ewidentnie promuje partie i ludzi którzy mają już władzę.
Ogólnie nie widzę aby dowolny losowo wybrany kandydat popularny w Internecie miał być gorszy od dowolnego popularnego kandydata z listy PO, PIS czy innej dużej partii. Przynajmniej sam musiał na tą popularność zapracować i to w inny sposób niż lizanie tyłka wierchuszce i walka o to na jakiej pozycji na liście się załapie.

Jestem przekonany, że gdyby dowolny spec od kręcenia śmiesznych filmików, grania w popularne gry itp. wpisał się na listę kandydatów do Sejmu, to siłą głosów najmłodszego elektoratu bez problemu stałby się reprezentantem narodu...
Nie najmłodszy elektorat pokazał już kogo potrafi wybrać. To przez nie najmłodszy elektorat mamy w głównej mierze wybrany ten rząd, i wszystkie poprzednie. To nie najmłodszy elektorat wybierał do sejmu celebrytów. Mam zatem poważne wątpliwości czy wybór najmłodszego elektoratu byłby dużo gorszy nawet jakby to był gość od grania w popularne gry - czasem oglądam niektóre streamy i większość z ich autorów zdaje się mieć więcej rozsądku i przyzwoitości niż dowolny poseł ;)

gushman pisze:Kononowicz nigdzie się nie dostał, o ile się nie mylę.

Ale gdyby Wardęga, Polimaty, Niekryty Krytyk i inni wystartowali do Sejmu to idę o zakład, że dostaliby się. Internetowa tłuszcza byłaby wniebowzięta mogąc zagłosować na "swojego" i stanęłaby na głowie, żeby w niedzielę pójść do urny.
No Ci goście nie byliby pewnie idealnymi politykami. Ale sam pomyśl czy internetowa tłuszcza wybrała by dużo gorzej niż tłuszcza offline głosująca na ładne buzie, logo partii oraz obietnice bez pokrycia ;) ?
Ostatnio zmieniony 14-11-2014, 00:09 przez defekator, łącznie zmieniany 1 raz.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM

ODPOWIEDZ