Dzieje się coś ciekawego w mieście? Jakiś koncert, wystawa - może Clooney przyjechał do miasta? Przeczytałeś dobra książkę, może film niezły widziałeś? Napisz o tym!
mirak pisze:Ekobilet to niezła rzecz, ale szkoda, że nie na wszystkie spektakle jest aktywny. Ostatnio przegapiłem jeden ze spektakli właśnie dlatego, że nie mogłem skorzystać z ekobiletu, a na wizytę w kasie brakło czasu.
Ekobilet jest włączany na spektakle wieczorne (ewentualnie jeżeli już nie ma biletów - to wyłączamy - tak było w przypadku "W pokoju obok").
Spektakle dopołudniowe nie są dostępne w ekobilecie.
Aktualnie oferta biletów dostępnych w ekobilecie obejmuje okres od grudnia do początku lutego.
Czy widz ze szkół podstawowych i przedszkoli jest w czymś gorszy, że do Teatru może przychodzić tylko na "spędy"? Skąd pomysły na deprecjonowanie grup zorganizowanych i szkolnych - nasi widzowie przyjeżdżają do Tarnowa z całego regionu tarnowskiego i bynajmniej nie "spadają nam z nieba".
Edukacja teatralna to nie spęd - tylko wychowywanie świadomego młodego widza, który będzie lubił teatr i w przyszłości będzie zainteresowany samodzielnym korzystaniem z tego co oferuje np. nasza instytucja.
A wg statystyk 30,83% wszystkich widzów zakupiło bilety szkolne.
Nie mam nic do teatru wręcz moje dzieci bardzo lubią przedstawienia w teatrze, tylko te podziękowania dla 30,83 % powinny być skierowane do dyrektorów przedszkoli
Moje dziecko, dzięki jeżdżeniu od małego do Groteski, czy oglądaniu po kilka razy całego repertuaru "Rabcia" w wakacje/ferie teraz przykręca nam śrubki i życzy sobie musicali czy innych fajnych wydarzeń. Z żywymi ludźmi , a nie z taśmą filmową. Teraz przedstawienia dla dzieci są w naszym Teatrze, i chwała mu za to.
A chrzanienie Kulfona o "spędach" można sobie darować, bo nic nie wnosi do dyskusji, po prostu lubi być "przeciw" - taki typ.
"Wolę być głupim z nadzieją, niż bez nadziei - niemądrym" Edward 'Dudek' Dziewoński
I dlatego teatry, zwłaszcza te prowincjonalne zatrudniają organizatorów widowni, którzy odpowiadają za realizację powierzonego planu wpływów i ilości widzów.
"Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi", a czasami chrzanienie i zaklinanie rzeczywistości.
Ostatnio zmieniony 02-01-2014, 23:25 przez MST wónraT, łącznie zmieniany 1 raz.
MST wónraT, głupie pytanie zadał Kulfon, padła odpowiedź, ale jak ktoś chce psa uderzyć, to kij zawsze znajdzie. Z tym, że czasami ten kij to jedno wielkie "chrzanienie i zaklinanie rzeczywistości". Ale błotem obrzucać należy, bo może coś zostanie i przyschnie. To przecież nasz narodowy sport, obok skoków i biegówek. Te 30% dzieci to dobry początek, żeby takie bezsensowne rzucanie błotem w przyszłości ograniczyć. Może coś z nich dobrego wyrośnie.
"Wolę być głupim z nadzieją, niż bez nadziei - niemądrym" Edward 'Dudek' Dziewoński
MST wónraT pisze:I dlatego teatry, zwłaszcza te prowincjonalne zatrudniają organizatorów widowni, którzy odpowiadają za realizację powierzonego planu wpływów i ilości widzów.
"Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi", a czasami chrzanienie i zaklinanie rzeczywistości.
Prawdopodobnie każdy teatr zawodowy w Polsce ma Biuro Organizacji Widowni - to logiczne rozwiązanie i rynkowe podejście do prowadzonej działalności. Jeżeli produkuje się - to produkt należy sprzedać.
Rozmowa z Mirkiem Kaczmarkiem autorem scenografii i projektów kostiumów do spektaklu „Proces 2.0.”
W tarnowskim teatrze przygotował Pan już scenografię, do „Czerwonych komet” wyreżyserowanych, tak jak „Proces 2.0” przez Jarosława Tumidajskiego. Co nowego zaproponuje Pan starej publiczności, a czym zaskoczy nową?
„Proces”, to zupełnie inna literatura, o wiele bardziej pojemna i szlachetna niż „Czerwone Komety”, które mają zabarwienie komediowo-farsowe. Scenografia w zasadzie ogranicza się do prostego znaku przestrzennego, który mam nadzieję że będzie na tyle intensywny i wysycony, że wywoła wrażenie zagrożenia i niepokoju, na którym mi bardzo zależy. „Czerwone Komety” realizowaliśmy dość dawno temu, jestem już na innym etapie myślenia o teatrze i tym samym przestrzeni - scenografia będzie zupełnie inna i będzie operować inną językiem i estetyką.
Od Pana ostatniej wizyty w Tarnowie minęło 7 lat. Przestrzeń w teatrze zmieniła się, głównie za sprawą modernizacji. Jak ocenia Pan możliwości scenograficzne w nowej przestrzeni?
Szczerze mówiąc nie za bardzo pamiętam jak było 7 lat temu. Modernizacja zazwyczaj daje większe możliwości w pracy, współcześniejszy park maszynowy taką pracę powinien umożliwić i w niej pomóc. Jak jednak będzie teraz tego jeszcze nie wiem. Najintensywniej pracuję na scenie w ostatnim tygodniu, kiedy mamy już zmontowaną scenografię i łączymy wszystko w całość. To zresztą najciekawszy i najbardziej podniecający etap pracy.
Przygotowane przez Pana projekty kostiumów, zdecydowanie odbiegają od mojego wyobrażenie, jakie miałam podczas czytania Kafki. Wydają się bardzo surrealistyczne.
W scenografii, która operuje prostym komunikatem uważam, że można sobie pozwolić na wiele więcej w sensie estetyki i konotacji - stąd zapewne wrażenie surrealizmu. Takie podejście do kostiumu daje nam możliwość szerszego czytania Kafki, szerszego znaczeniowo traktowania postaci. Nie interesuje nas w ogóle osadzenie epokowe, pewne “przekrzywienie” w kostiumie ma zapracować na generalny odbiór spektaklu - ma także dookreślić wrażenie niepokoju i klimatu osaczenia, który dyktuje już scenografia.
Zajmuje się Pan scenografią, projektuje plakaty, przygotowuje instalacje i inne prace wystawiane w galeriach na całym świecie. Co jeszcze? Które z tych zajęć traktuje Pan jako to najważniejsze, które sprawia Panu najwięcej radości?
Praca w teatrze jest na tyle absorbująca, że w zasadzie nie mam już czasu na inny rodzaj działań artystycznych - przez ostatnie kilka lat nie udało mi się zrobić wystawy. Ale doświadczenie, które zdobyłem jako artysta sztuk wizualnych (dość pokracznie się to niestety nazywa:)) procentują teraz w mojej pracy w teatrze. Mogę śmiało powiedzieć, że nie ma większej różnicy w przygotowywaniu wystawy i spektaklu. Poza tym, że praca w teatrze jest zasadniczo łatwiejsza, pomaga nam przecież cały sztab ludzi. W przypadku przygotowywania indywidualnej wystawy jest się pozostawionym samemu sobie. Teatr mi także daje - przynajmniej na tym etapie - większe możliwości rozwoju. Łatwiej jest przeprowadzić realizację nawet najbardziej nieprawdopodobnych projektów, także ze względów budżetowych. Można oczywiście realizować - tak jak w offie - spektakle niskobudżetowe, ale mam wrażenie że dość szybko dochodzi się do przysłowiowej ściany. Najbardziej lubię pracować globalnie nad spektaklem to znaczy przygotowywać scenografię, kostiumy, światła i video - mam wrażenie że wówczas jestem w stanie najpełniej reagować. Projekty graficzne, które przygotowuję pozwalają mi się na chwilę odprężyć i zająć głowę inna formą wypowiedzi - traktuję taką pracę jako rodzaj higieny i poszerzania umiejętności.
Kulisy Solskiego nr 9/ styczeń 2014
Mirek Kaczmarek - scenograf, kostiumograf i twórca video. Od debiutu w 2002 roku zrealizował scenografię i kostiumy do blisko stu przedstawień głównie we Wrocławiu, Wałbrzychu, Bydgoszczy, Gdańsku i Poznaniu. Stale współpracuje z Wiktorem Rubinem, Janem Klatą, Marcinem Liberem, Piotrem Kruszczyńskim i Jarosławem Tumidajskim. Współpracował także z Pawłem Łysakiem, Mają Kleczewską czy Krystyna Meissner. Był autorem polskiego pawilonu na Praskim Quadriennale Scenografii w 2007 roku. W 2012 roku nominowany do Paszportu Polityki, w kategorii teatr.