Tak mi się wydaje, że to zależy od kultury społeczeństwa, a także każdej osoby. Nie ma dobrych systemów, chyba każdy demagog się przekonał czy socjalizm czy kapitalizm to złodziejstwo i wyzysk jest. W kapitalizmie niestety dysproporcje między biednymi i bogatymi w wielu krajach rosną diametralnie. Zawsze potrzeba równowagi. W polskiej rzeczywistości likwidacja wszystkiego co państwowe powoduje zwyczajną grabież a nie rozwój kapitalizmu i dobrobytu.jamtex pisze:
Pracowałem na "zachodzie" i to naprawdę i dawno temu i nie dawno. Różnica pomiędzy naszym a zachodnim pracodawcom, jest zasadnicza. Gdy tam mój szef/firma zrobiła - ja również to odczuwałem, w postaci premii czy zwyczajnie większej wypłaty. Gdy w Polsce przyczynię się do większego zysku/zarobku firmy, to też to odczuję: zobaczę swojego szefa w nowym aucie. I to cała prawda o pracodawcach.
I nie piszcie bzdur o kosztach podatkowych, bo przy kilkukrotnie mniejszych wypłatach, produkty są w tej samej a nawet wyższej cenie co na zachodzie.
De gustibus [et coloribus] non est disputandum, proponuję porównać jednak smak i cenę "markowego" Roleskiego z np produktami z biedronki
Roleski - 200 osób straci pracę.
POLAK WĘGIER DWA BRATANKIĄ
Życzę wszystkim narzekającym na pracodawców-wyzyskiwaczy żeby mieli możliwość zmierzenia się z "wyzwaniami" podczas prowadzenia działalności. Gwarantuję, że wielu z nich się odechce. Nieprzespane noce, niekończące się godziny spędzone w pracy, z dziećmi widzisz się tylko w niedzielę, albo śpiące już w łóżeczku. Przychodzi awizo i zastanawiasz się czy skarbówka czy ZUS i czego tym razem zabrakło: podpisu, daty czy deklaracji...
Często przez kilka lat taki pracodawca musi się wyrzec niemal wszystkiego żeby się utrzymać na powierzchni i zbudować jakąś pozycję na rynku. Gdy w końcu zaczyna wychodzić na prostą i może sobie pozwolić na zakup czegoś dla siebie, to oczywiście zaraz się odzywają sfrustrowane niedojdy, że "stary kupił se nową furę, a podwyżki nie da". A może ten samochód wziął w leasing żeby przy okazji nieco mniej VATu płacić, a może stary samochód co miesiąc trzeba do mechanika odstawiać bo nikt nie potrafi go zdiagnozować.
A tak zupełnie poza tym, jeśli jesteś specjalistą w swej dziedzinie, a przynajmniej stać cię na to by do wykonywanej pracy wnieść nieco własnej inwencji, to masz pewne, że będziesz jednym z pierwszych do ewentualnej podwyżki.
P.S.
Nie każdy pracodawca to wyzyskiwacz, zdarzają się tacy z ludzkimi odruchami
Często przez kilka lat taki pracodawca musi się wyrzec niemal wszystkiego żeby się utrzymać na powierzchni i zbudować jakąś pozycję na rynku. Gdy w końcu zaczyna wychodzić na prostą i może sobie pozwolić na zakup czegoś dla siebie, to oczywiście zaraz się odzywają sfrustrowane niedojdy, że "stary kupił se nową furę, a podwyżki nie da". A może ten samochód wziął w leasing żeby przy okazji nieco mniej VATu płacić, a może stary samochód co miesiąc trzeba do mechanika odstawiać bo nikt nie potrafi go zdiagnozować.
A tak zupełnie poza tym, jeśli jesteś specjalistą w swej dziedzinie, a przynajmniej stać cię na to by do wykonywanej pracy wnieść nieco własnej inwencji, to masz pewne, że będziesz jednym z pierwszych do ewentualnej podwyżki.
P.S.
Nie każdy pracodawca to wyzyskiwacz, zdarzają się tacy z ludzkimi odruchami
Baxon, lepiej bym tego nie napisał
Najwięcej krzyczą ci co pracują na etacie 8 czy 10 godzin a potem idą do domu i wszystko mają w nosie. Mają więc czas aby myśleć komu dokopać, na kogo napluć i jakie żądania by tu jeszcze wyartykułować. A może na protest do stolicy pojechać?
Na takie argumenty mam prostą odpowiedź. Zwolnij się z mało płatnej pracy załóż działalność gospodarczą. Zostaniesz biznesmenem, wyzyskiwaczem. Powalczysz o zlecenia i spróbujesz jak smakuje prywatny chleb.
PS
Jest jeden problem, należy liczyć się z tym, że pracował będziesz po 12 do 16 godzin, w soboty a czasami i w niedzielę. Siedem dni w tygodniu, bez urlopu, 13 i 14 pensji, bez socjalnego, bez dopłat do wczasów pod gruszą, bez paczek na święta dla dzieci. Itd...
Słowem same miody cię czekają.
Najwięcej krzyczą ci co pracują na etacie 8 czy 10 godzin a potem idą do domu i wszystko mają w nosie. Mają więc czas aby myśleć komu dokopać, na kogo napluć i jakie żądania by tu jeszcze wyartykułować. A może na protest do stolicy pojechać?
Na takie argumenty mam prostą odpowiedź. Zwolnij się z mało płatnej pracy załóż działalność gospodarczą. Zostaniesz biznesmenem, wyzyskiwaczem. Powalczysz o zlecenia i spróbujesz jak smakuje prywatny chleb.
PS
Jest jeden problem, należy liczyć się z tym, że pracował będziesz po 12 do 16 godzin, w soboty a czasami i w niedzielę. Siedem dni w tygodniu, bez urlopu, 13 i 14 pensji, bez socjalnego, bez dopłat do wczasów pod gruszą, bez paczek na święta dla dzieci. Itd...
Słowem same miody cię czekają.
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku
-
- Archont
- Posty: 521
- Rejestracja: 20-12-2010, 18:24
Dla osób którzy odejdą od Roleskiego to zbawienie, że tam już przestaną pracować, może uda im się znaleźć pracodawcę studiującego kodeks pracy.
Kiedyś ktoś mi powiedział w tajemnicy, że na Polskę południową Roleski produkuje jeden z ketchupów markowych (na licencji znanej firmy), tylko nie pamiętam który czy Hellmann czy Heinz.
Jeśli ktoś się czegoś boi to proszę na PW do mnie napisać.
Kiedyś ktoś mi powiedział w tajemnicy, że na Polskę południową Roleski produkuje jeden z ketchupów markowych (na licencji znanej firmy), tylko nie pamiętam który czy Hellmann czy Heinz.
Jeśli ktoś się czegoś boi to proszę na PW do mnie napisać.
Ciepiela - co dziś zrobiłeś dla Tarnowa?
Nie trzeba żadnej tajemnicy, przeczytaj dokładnie wątek, to będziesz wiedział co produkuje i dla kogo.małopolska2 pisze:Kiedyś ktoś mi powiedział w tajemnicy, że na Polskę południową Roleski produkuje jeden z ketchupów markowych (na licencji znanej firmy)
"Wolę być głupim z nadzieją, niż bez nadziei - niemądrym" Edward 'Dudek' Dziewoński
Jutro się upewnię bo coś mi się wierzyć nie chce, że zwolnienie może być zbawieniem. Syn znajomego zaraz po szkole gastronomicznej z Bema popracował na nocki kilka miesięcy w centrum oponiarskim tam nie było kokosów, ale udało mu się załapać właśnie do Roleskiego i bardzo sobie chwali - chłopak jest zaledwie rok po szkole, nie wiem czy ma już 20 lat, a zarabia coś koło 2 klocków.
Więc co tam jest takiego złego? Praca na zmiany, nadgodziny, brak przerw na papieroska, monitoring miejsca pracy? Jak się jest nierobem to może przeszkadzać, ale jak się pracuje sumiennie (a takie zobowiązanie wynika z umowy o pracę)...
Więc co tam jest takiego złego? Praca na zmiany, nadgodziny, brak przerw na papieroska, monitoring miejsca pracy? Jak się jest nierobem to może przeszkadzać, ale jak się pracuje sumiennie (a takie zobowiązanie wynika z umowy o pracę)...
Tej całej awantury o wyzysk to nie rozumiem. Co to właściwie jest ten wyzysk, przed którym to strasznie bronią ZZ ??. Czyżby ZZ uważały że do pracy idzie się po to żeby było "fajnie" ??. Z perspektywy związkowca może to faktycznie tak wygląda, ale nie wszyscy są związkowcami, i nie wyobrażam sobie co by było, gdyby tak się stało .
Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkościĄ - Tow Szmaciak.
Przykład tego co się dzieje jak w pracy jest fajnie mamy teraz na południu Europy, a w Grecji w szczególności. Świat jest tak skonstruowany, że na fajne życie trzeba sobie bardzo ciężko zapracować, ewentualnie mieć kupę szczęścia (poznając odpowiednie osoby w odpowiednim miejscu i czasie). Ewentualnie żyć w Polsce i być związkowcem, gdzie odpowiednio manipulując stadem frustratów zapewnia się sobie nietykalność i sporą pensyjkę oraz uprzywilejowany dostęp do lepszych kąsków w zakładzie (szef „Solidarność” w PKP Cargo w Południowym Zakładzie w Nowym Sączu - 31 tys/m-c)
I jeszcze jedno propo ZZ:
I jeszcze jedno propo ZZ:
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka ... logia.html” Gdy ( na Poczcie Polskiej ) niedawno wprowadzono tam obowiązek podpisywania przez związkowców list obecności (kiedy przychodzą i wychodzą z pracy), potraktowali to jak zamach na związki zawodowe „
Związki w takiej postaci jaką widzimy obecnie w PL to po prostu mafia żerująca na wszystkim i wszystkich - analogicznie jak np. przed wojną w US, tylko że u nas jeszcze korzystają z resztek prestiżu zarobionego w latach 80-tych. Strasznie naiwni są ci, którzy sądzą, że związek działa po to, żeby robotnikowi było lepiej.
Zasady ustalania wynagrodzeń są wbrew pozorom bardzo proste - obowiązkiem pracodawcy (firmy) jest wypracować zysk - czyli produkować jak najwięcej (i sprzedawać to w możliwie najlepszej cenie), dbając przy tym z drugiej strony o jak najniższe koszty wytworzenia produktu, czyli między innymi o jak najniższe pobory pracowników.
Ceny pracy - jak każde - regulują nie związki ani obietnice wyborcze, ale rynek, podaż i popyt. Jeżeli np. firma kręcąca majonez (żeby było zgodnie z tytułem wątku) bez problemu pozyskuje pracowników na jakieś stanowisko płacąc im 1500 zł, to po grzyba ma się wychylać i dawać więcej? Jeżeli za 1500 nie przyjdzie nikt, za 1600 też nie, to wtedy następny kandydat może dostanie 1700, ale tylko wtedy i przy założeniu, że przy takich kosztach ten pracownik co najmniej zarobi na siebie.
Ględzenie nawiedzonych o sprawiedliwości społecznej i postulaty, aby pracodawca w imię zadowolenia działaczy rozdawał własne pieniądze proponuję zostawić na wiece przedwyborcze.
Zasady ustalania wynagrodzeń są wbrew pozorom bardzo proste - obowiązkiem pracodawcy (firmy) jest wypracować zysk - czyli produkować jak najwięcej (i sprzedawać to w możliwie najlepszej cenie), dbając przy tym z drugiej strony o jak najniższe koszty wytworzenia produktu, czyli między innymi o jak najniższe pobory pracowników.
Ceny pracy - jak każde - regulują nie związki ani obietnice wyborcze, ale rynek, podaż i popyt. Jeżeli np. firma kręcąca majonez (żeby było zgodnie z tytułem wątku) bez problemu pozyskuje pracowników na jakieś stanowisko płacąc im 1500 zł, to po grzyba ma się wychylać i dawać więcej? Jeżeli za 1500 nie przyjdzie nikt, za 1600 też nie, to wtedy następny kandydat może dostanie 1700, ale tylko wtedy i przy założeniu, że przy takich kosztach ten pracownik co najmniej zarobi na siebie.
Ględzenie nawiedzonych o sprawiedliwości społecznej i postulaty, aby pracodawca w imię zadowolenia działaczy rozdawał własne pieniądze proponuję zostawić na wiece przedwyborcze.
Zwierciadła Nehaleni dzielą się na uprzejme i rozbite
Ciekawe że pankowal i inne takie nie zabierze głosu w tej sprawie. Może poprosi kolegę żeby sobie obniżył pensją dla dobra LUDU, do płacy minimalnej (choć i to jest za dużo).Baxon pisze: sobie nietykalność i sporą pensyjkę oraz uprzywilejowany dostęp do lepszych kąsków w zakładzie (szef „Solidarność” w PKP Cargo w Południowym Zakładzie w Nowym Sączu - 31 tys/m-c)
Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkościĄ - Tow Szmaciak.