Po telefonie ( niestety z powodu nadmiernego poirytowania podejściem UM niezbyt miłym ) tyle się dowiedziałem:
- miasto jest zaskoczone
- miasto nie ma obecnie odpowiedniej ilości worków ( przynajmniej dzisiaj około 11 tak było )
- miasto nie ma odpowiedniej ilości kubłów bo jak się tłumaczyli są problemy bo producent nie wyrabia ( bo zamawianie na ostatnią chwilę to nie tylko u nas w miescie )
- ogólnie to nie ich wina
- a od kierownika usłyszałem: "niech pan zrozumie: to jest Polska"
i wszystko jasne.
Tyle dobrego że po solidnym 'byciu niemiłym' smieciarka pojawiła się w ciagu dosłownie godziny i wypchana po brzegi wiata została opróżniona.
Smutne jest to, że człowiek zmuszany jest do bycia prawdziwym chamem po to, aby coś działało normalne, a później mówią, że 'obywatel urzędnikowi wilkiem'.
Na spokojnie moja dzisiejsza interwencja zaczęła się od tego, że wiata była wypchana 2gi dzień z rzędu. Pomyślałem, że zadzwonię do TOKu. Tam jedna jedyna linia zajęta. Po tym jak się dodzwoniłem po n-próbach chciałem się dowiedzieć dlaczego miasto jest zaskoczone i dlaczego ktoś nie przygotował się do tego np. w połowie czerwca. Niestety na moje pytanie:"Kto jest za to odpowiedzialny" usłyszałem odpowiedź "A czego Pan chce ? Na której ulicy nie ma koszy". Po kilkukrotnym pytaniu o konkretne osoby które ewidentnie dały ciała zrozumiano tylko, że mam wiate zapchaną - na co reakcja była błyskawiczna ( a pytanie o to kto zawalił przeszło niezauważone ). Po konkretnie niemiłym podniesieniu głosu na pana kierownika o to aby dał mi dojsc do glosu i odpowiedział na moje pytanie usłyszałem owe: "to jest Polska" ... i zrozumiałem, że burdel jest w takim wypadku normą i nie ma co pytać, bo skoro oni nie widza problemu, to i winnych przecież nie ma.
Aby byli winni bałaganu, musi być bałagan, a wg urzedu jest 'docieranie się' i zorganizowane 'radzenie sobie urzędników z problemem', znając życie pewnie jeszcze premie będą za to że miasta szczury nie zeżarły
Śmieć jego mać... Jestem za prawem do przemocy coby po pysku można było dać.