Steakhouse safir (świt)
Przy Żydowskiej, obok niedawnego biura podróży, zaraz jak się od Placu Rybnego wejdzie. Nazywa się to 'Kebab Grill Bar" czy jakoś tak, niezbyt pomysłowo ; D
Po schodkach się wchodzi... w sumie jedyne otwarte po północy na rynku chyba. Aha, oczywiście jak zamawiacie to mówcie 'dużą', bo jest też mała za chyba 7-8 zł, ale tej nigdy nie jadłem, więc nie wiem jak wygląda ; )
Po schodkach się wchodzi... w sumie jedyne otwarte po północy na rynku chyba. Aha, oczywiście jak zamawiacie to mówcie 'dużą', bo jest też mała za chyba 7-8 zł, ale tej nigdy nie jadłem, więc nie wiem jak wygląda ; )
Chodzi ci o ten na rynku kolo 3słonc ? W zyciu nei jadlem tam mniejszego Kebaba w bułce. Poza tym obsluga tam jest slaba. Burdel jakich malo. Zamawiasz jedzenie i modlisz aby przypadkiem ktos nie pomylil sobie Ceibie z kim innym bo dostaniesz nie to co trzeba ;p
Różnica pomiędzy małym a dużym miastem polega na tym, że w dużym mieście można więcej zobaczyć, a w małym więcej usłyszeć. - Jean Cocteau
Dawno nikt nie recenzował, a my jak zwykle - sprawdziliśmy promocję w tej restauracji.
Mini shoarma drobiowa - 8,90.
Na talerzu dostajemy: mięso - fakt, kawałki trochę sporawe, ale bez przesady; frytki lub ryż zapiekany z cebulką; surówki, bułeczkę pita.
Ilością nie poraża, ale mnie wystarczyło do wieczora
Mięso dobre, miękkie. Surówki bardzo dobre, frytki drobne - ładnie usmażone, nie ociekające tłuszczem, bułeczka gorąca i smaczna. Ryż też dobry.
Jak na jedzenie za 9 zł to warto się zatrzymać.
No i lokal klimatyzowany, co w lecie jest ważne.
Mini shoarma drobiowa - 8,90.
Na talerzu dostajemy: mięso - fakt, kawałki trochę sporawe, ale bez przesady; frytki lub ryż zapiekany z cebulką; surówki, bułeczkę pita.
Ilością nie poraża, ale mnie wystarczyło do wieczora
Mięso dobre, miękkie. Surówki bardzo dobre, frytki drobne - ładnie usmażone, nie ociekające tłuszczem, bułeczka gorąca i smaczna. Ryż też dobry.
Jak na jedzenie za 9 zł to warto się zatrzymać.
No i lokal klimatyzowany, co w lecie jest ważne.
A mi Steakhouse Safir podpadł. Z poprzedniego wyjścia zapamiętalem pyszne danie z cieplutką bułeczką wiec do jedzenia się nie doczepiam, natomiast...
Kilka dni temu postanowiłem się z połowką zatrzymać w tym lokalu. Usiedliśmy i czekaliśmy grzecznie na kelnerkę, by przyniosla nam menu. Ta tymczasem odwrocona tyłem do sali rozmawiala z gosciem za ladą (kucharzem) i śmiala się przy tym do rozpuku. Nie mam nic przeciwko temu, żeby pracownicy dobrze się czuli w pracy, ani żeby mieli radosny nastrój ale fajnie by było jakby zwróciła uwagę na sale bo na sali znalazło sie 4 klientów i nikt nie został obsłuzony. Wreszcie postanowiłem ze mi korona z glowy nie spadnie jak sobie sam przyniose menu i podszedłem do baru, po prostu chwyciłem za liste dań i wrociłem. To samo zrobił pan z drugiego stolika. Kelnerka zorientowala się, że popełniła gafe, zdezorientowana mruknela cos do kucharza w stylu "kurde dziś to jakaś samoobsługa" i ...dalej w najlepsze rozmowa i śmiech. Tak sobie siedzielimy 10 minut przy stoliku z połówką czekając na możliwość złożenia zamowienia. Po tym czasie najzwyklej wstaliśmy i wyszliśmy, zostawiając menu na stoliku - bo co? Odnieść? Może jeszcze samemu sobie tą shoarme czy coś mam przyrzadzić?! Przecież nie będziemy zostawiać pieniędzy tam, gdzie ich najzwyklej nie chcą. Steakhouse stracił napewno 1,5 klienta - Dlatego, że o ile moja połówka zdecydowała się nigdy już tam nie zawitać, o tyle ja nie wykluczam tak radykalnie takiej mozliwości, ale to już w ostateczności.
Kilka dni temu postanowiłem się z połowką zatrzymać w tym lokalu. Usiedliśmy i czekaliśmy grzecznie na kelnerkę, by przyniosla nam menu. Ta tymczasem odwrocona tyłem do sali rozmawiala z gosciem za ladą (kucharzem) i śmiala się przy tym do rozpuku. Nie mam nic przeciwko temu, żeby pracownicy dobrze się czuli w pracy, ani żeby mieli radosny nastrój ale fajnie by było jakby zwróciła uwagę na sale bo na sali znalazło sie 4 klientów i nikt nie został obsłuzony. Wreszcie postanowiłem ze mi korona z glowy nie spadnie jak sobie sam przyniose menu i podszedłem do baru, po prostu chwyciłem za liste dań i wrociłem. To samo zrobił pan z drugiego stolika. Kelnerka zorientowala się, że popełniła gafe, zdezorientowana mruknela cos do kucharza w stylu "kurde dziś to jakaś samoobsługa" i ...dalej w najlepsze rozmowa i śmiech. Tak sobie siedzielimy 10 minut przy stoliku z połówką czekając na możliwość złożenia zamowienia. Po tym czasie najzwyklej wstaliśmy i wyszliśmy, zostawiając menu na stoliku - bo co? Odnieść? Może jeszcze samemu sobie tą shoarme czy coś mam przyrzadzić?! Przecież nie będziemy zostawiać pieniędzy tam, gdzie ich najzwyklej nie chcą. Steakhouse stracił napewno 1,5 klienta - Dlatego, że o ile moja połówka zdecydowała się nigdy już tam nie zawitać, o tyle ja nie wykluczam tak radykalnie takiej mozliwości, ale to już w ostateczności.
do ekskluzywności to ten lokal ma taką drogę jak z Tarnowa do KairuKeleos pisze:Ja o tym samym kiedyś pisałem (lub komuś mówiłem, nie pamiętam). Obsługa to tak bardziej jak na praktykach w zawodówce niż w bądź co bądź ekskluzywnym lokalu.
Knajpa jak wiadomo jest zrobiona na modłę Sphinxa ale ani jedzenie (bardzo małe porcje, podawane często na zimno) ani obsługa nie może się choćby w najmniejszym stopniu równać z pierwowzorem. Byłem 2 krotnie w safirze i to były moje ostatnie 2 razy w tym lokalu