onyx pisze:
Nie zauważyłem konkretnej argumentacji przeciw. Wyrażasz tylko obawy...
Argumentacja była poniżej linijki którą zacytowałeś. Jeżeli firmy będą musiały udostępniać wolny internet za darmo to poniosą na to koszty. Które zrekompensują sobie wyższymi cenami płatnego szybkiego internetu. Co uderzy właśnie w konsumentów i internautów.
Nie rozumiem jednak czemu w sprawie antykoncepcji starasz się przenieść sytuację z UK na polski grunt? Przecież to absolutnie różne kultury, społeczeństwo i systemy wartości.
To trochę tak jakby stwierdzić, że skoro we Włoszech popołudniowa sjesta się znakomicie sprawdza, to i świetnie sprawdzi się w polskich warunkach...
Kultura i społeczeństwo angielskie jest bardzo podobne do polskiego. Wiem bo mieszkałem tam przez jakiś czas. Ale o to właśnie pytałem i nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Jakie konkretnie są różnice między Polską a Anglią które spowodują, że program który w jednym kraju przyniósł całkowite fiasko w drugim się sprawdzi? Czym różni się ich społeczeństwo i kultura od naszego. Bo rdzeń kulturowo-ideologiczny mamy praktycznie identyczny.
Osobiście jestem w stanie podać, za mniej "postępowymi" psychologami i seksuologami dlaczego takie działania w szkołach przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego.
Otóż tłumaczyli oni, że szkoła jak to szkoła działa z pewną skutecznością edukacyjną. Większość treści ze zrozumieniem jest w stanie przyswoić wyłącznie część uczniów. Reszta albo ma olbrzymie braki albo interpretuje te treści po swojemu. Zatem po lekcji o antykoncepcji tylko pewien % uczniów zdobędzie wiedzę i umiejętności jak się tymi środkami posługiwać a część wyłącznie pewne przeświadczenie, namiastkę wiedzy, będące zbiorem błędów, niedopowiedzeń i popularnych mitów, które usankcjonują sobie przekonaniem, że przecież "coś tam na ten temat w szkole gadali". Jeżeli do tego dodamy rozdawanie środków antykoncepcyjnych w dość wczesnym wieku pojawia się przeświadczenie, że podejmowanie współżycia w wieku 13 lub 14 lat jest rzeczą powszechną i normalną. A to prowadzi do tego, że mają mniejsze opory przed podjęciem współżycia i robią to częściej. Ci rozsądniejsi sobie jakoś radzą (ale większość z nich poradziła by sobie i tak bez szkoły) a ci mniej rozsądni częściej wpadają. Nie upieram się, że jest to wytłumaczenie na 100% prawdziwe, ale należało by się dobrze przyjrzeć programowi angielskiemu zanim zaczniemy robić jego praktyczną kopię na naszym gruncie.
A czemu antykoncepcja powinna być bezpłatna...
Otóż idea tego rozwiązania jest nieco podobna jak do kwestii parytetów.
Absolutnie jestem przeciw odgórnie założonym parytetom w polityce, ale wiem też, że wprowadzenie zasady parytetów tymczasowo (tak jak to jest teraz) może mieć pozytywny wpływ na aktywizację kobiet w tej sferze,a przynajmniej zwiększenie ich świadomości. To jest ta słynna "wędka" - nie "ryba". Wprowadzenie przez okres tymczasowy darmowej antykoncepcji może bezpośrednio wpłynąć na używalność tego typu środków a więc i zmniejszenie ludzkich dramatów związanych z niechcianymi ciążami i aborcją.
Ot typowe dla lewicy traktowanie ludzi jak stada idiotów, którzy bez pomocy państwa nie wiedzą co jest dla nich dobre.Społeczeństwo nie zachowuje się tak jak chciałaby władza, zatem przy pomocy odpowiednich środków należy odpowiednie odruchy w społeczeństwie wyrobić
Dodatkowo w ten sposób można usankcjonować każdy zakaz lub rozdawnictwo. Tymczasowy zakaz sprzedaży alkoholu może bezpośrednio wpłynąć na jego używanie a więc zmniejszenie ludzkich dramatów związanych z alkoholizmem. Tymczasowe darmowe rozdawanie warzyw może wpłynąć na ich używanie co doprowadzi do zmniejszenia ilość ludzkich dramatów związanych z rakiem jelita grubego. Itp itd.
Zbyt powierzchownie do tego podszedłeś. Skąd wiesz, że na Tajwanie zaczęto od naprawy gospodarki, a nie od budowy kapitału społecznego? I skąd informacje o zadowoleniu obywateli w tym państwie?
Wystarczy porównać jak wyglądały te sprawy w krajach azjatyckich po II wojnie światowej a jak wyglądają teraz. A jak chcesz konkretnych mierzalnych wartości przeanalizuj 3 wskaźniki: Indeks Wolności Gospodarczej, PKB PC, oraz Indeks Rozwoju Społecznego i ich zmiany w czasie. Wzrost tego pierwszego powodował coraz szybszy wzrost PKB PC wzrost wskaźnika rozwoju społecznego był skorelowany właśnie z tym drugim ale opóźniony nieco w czasie. Zatem logicznym wnioskiem jest to, że to wzrost dobrobytu powodował wzrost rozwoju społecznego a nie odwrotnie.
Owszem, zgodzę się z Tobą, że swoboda gospodarcza to podstawa "szczęśliwości narodów", ale nie przekonasz mnie, że w ciągu najbliższych 10, 20 czy 30 lat polska zliberalizuje się na tyle, by przełożyło się to na podniesienie szeroko pojętego kapitału społecznego. Na takie czekanie nie ma czasu.
A ja się zapytam znowu dlaczego nie ma czasu? Bo mamy nie takie społeczeństwo i nie taką "higienę etyczno-moralną" jakie chciała by mieć partia X lub Y?
Jaką masz też gwarancje, że rozmaite programy "inżynierii poglądów społecznych" będą miały inne skutki niż zwiększenie wydatków z budżetu na ich realizację.
To co możemy zrobić teraz, to nie serwować Polakom totalnej rewolucji polegającej na likwidacji wszystkiego oprócz wojska i policji (w dużym uproszczeniu) - a wprowadzać programy liberalizujące gospodarkę, przy jednoczesnym dbaniu o świadomość i higienę etyczno-moralną Polaków.
To wprowadzajcie programy liberalizujące gospodarkę na to troszkę liczę i dlatego chętnie widziałbym Was w sejmie kosztem SLD. Tylko w Waszym programie zbyt dużo ich nie dostrzegam. (ogrnaniczenie biurokracji obiecuje każdy, Wy macie tylko nieco więcej konkretów) Tak samo weźmy dobór jedynek na listach. To przecież one mają największe szanse na wejście do sejmu i tworzenie prawa. Tylko, że osoby takie jak pan Biedroń, Kotliński lub też pani(??) Grodzka w żaden sposób nie gwarantują, że będą tą liberalizacją zainteresowani, raczej wręcz przeciwnie skoro niektórzy głoszą poglądy zdecydowanie nieliberalne gospodarczo. Co z nimi zrobi Palikot jak już będziecie w sejmie. Każe siedzieć cicho i wprowadzi wodzowski model zarządzania partią.
Greenback
Niepotrzebnie czepiasz się tych lokomotyw wyborczych. To oczywiste, że Palikocięta i NP jako partie małe nie tylko będą miały problemy z lokomotywami ale i z wystawieniem rzetelnych konkretnych list na których są sami "profesjonaliści". Nawet duże partie mają z tym problemy.
Były już partie które takie lokomotywy miały i nic im to nie dało. Nie można też jednocześnie domagać się nowych twarzy w polityce i zmiany parlamentarnego ukadu PO-PIS-SLD-PSL i narzekać na to, że osoby na listach partii są nieznane i przez nikogo nie kojarzone. Od czegoś te nowe ugrupowania muszą zacząć.
Inna droga to stworzenie pseudo nowej jakości jak to mieliśmy w przypadku PIS, PO, a ostatnio PJN.
Dodatkowo wysoki wynik wyborczy zarówno dla Ruchu Poparcia jak i KNP mógłby być dla nich przekleństwem. Nie ma co liczyć na to, że po wejściu do sejmu te partie będą miały jakąkolwiek skuteczność w uprawianiu polityki. Zbyt dużo totalnych żółtodziobów. Przy niskim wyniku, jednak będą w stanie ukryć to przed wyborcami, tłumacząc, że są zbyt mali aby coś konkretnego zdziałać a ten czas przeznaczyć na zdobycie doświadczenia i politycznego obycia. Przy wysokim (powiedzmy powyżej 7 lub 8%) wyborcy szybko zaczną dopytywać się o obietnice i konkretne działania które im obiecali. A to doprowadzi do zniechęcenia, spadku poparcia i w efekcie ponownego znalezienia się poza korytem po następnych wyborach