Urbino 12 spełnia kryteria przetargu i podejrzewam, że takie właśnie uświadczymy.
Spodziewam się, że zmiana pierwsze dotknie linii nr 9, która w całości ma przestarzały tabor.
Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie
Re: Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie
Sądząc po krótkim terminie dostawy pewnie klepną szybko trzecią generację Urbino. Ze wszystkimi starymi Jelczami na pewno się nie pożegnamy bo jest ich 16 a kupują na razie tylko 5 Solarisów, poza tym do kasacji są jeszcze Volva. W Tarnowie nie ma stałego przydziału autobusów do linii, dlatego nie będzie tak że pójdą wszystkie np. na 9. A nawet gdyby poszły to do obsługi 9 potrzeba chyba od 10 do 12 autobusów więc 5 sztuk to tylko połowa.
Brawo dla MPK za napisanie takich SIWZ w przetargu, że zgłosiły się tylko dwie porządne firmy. Bardzo się cieszę że wygrał Solaris, koniec kupowania złomu z Turcji!
Brawo dla MPK za napisanie takich SIWZ w przetargu, że zgłosiły się tylko dwie porządne firmy. Bardzo się cieszę że wygrał Solaris, koniec kupowania złomu z Turcji!
Re: Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie
Może to tylko potwierdzenie tego, o czym tu mówimy i gdybamy, że MPK zaczyna dopłacać do utrzymania tych tureckich wynalazków. Dobrze, że wygrał Solaris.
Zapraszam na Internetową Stację Meteo Tarnowiec - meteo.tarnowiec.prv.pl
Re: Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie
za tarnowianin.comPięć ekologicznych autobusów polskiej firmy Solaris wyjedzie na tarnowskie ulice w grudniu. To efekt rozstrzygnięcia przetargu przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Tarnowie. Umowa w tej sprawie ma być podpisana 7 października.
Kategorie
Autobusy firmy Solaris to niskopodłogowe pojazdy o długości 12 metrów. Są napędzane silnikami diesla amerykańskiej firmy Cummins, spełniającymi najwyższą normę ekologiczną EURO 6. Będą również wyposażone w wydajną klimatyzację, ułatwienia dla niepełnosprawnych oraz system informacji pasażerskiej.
Dodatkowo będą wyposażone w systemy poprawiające trakcję (ABS, ASR), automatyczną skrzynię biegów oraz system gaśniczy komory silnika. Do produkcji będą użyte materiały niepalne, co będzie potwierdzone stosownym certyfikatem homologacyjnym.
Nad bezpieczeństwem pasażerów będzie czuwał monitoring z obrazem HD, który będzie przekazywany w czasie rzeczywistym do MPK.
Za pięć autobusów spółka zapłaci blisko 4,5 miliona złotych netto z własnych środków. Pojazdy będą stanowić wkład własny MPK do projektu zakupu ze środków unijnych co najmniej 45 autobusów, którego zakończenie jest przewidziane na 2017 rok.
Producent uczy się na błędach?
Re: Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie
Euro 6 jest tak czyste jak LNG :-)bpeor pisze:Szkoda, że zamawiają śmierdziuchy zamiast LNG, ale cóż:)
Wysłane z mojego Che2-L11 przy użyciu Tapatalka
https://www.youtube.com/watch?v=3WMcBC4 ... e=youtu.be" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie
Nie wiem czy to podlega pod ZDiK, czy pod PUK, ale po Mościcach od paru dni krąży zamiatarka.
Widok normalny i nie budzący sensacji w wielu miastach Polski a jeszcze mniej wyjątkowy za granicą, zwłaszcza zachodnią, ale jako specjalista od teorii spiskowych szukam drugiego dna.
Ostatni raz a w zasadzie pierwszy taka akcja bez celu miała miejsce właśnie podczas reorganizacji struktur UM i wydzielenia ZDiK-u.
W tzw. międzyczasie była jeszcze jedna akcja, lecz dla niej znalazłem uzasadnienie, ponieważ były sprzątane okolice kościołów a dokładniej ulice po których miały iść procesje w Boże Ciało.
Następnie cisza w temacie i nagle teraz sprzątanie.
W pierwszej kolejności były sprzątane główne ulice, które "jak dobrze zawieje", to są sprzątane raz na kwartał.
Można by nawet pokusić się o określenie "systematycznie" jeśli porównać do częstotliwości "Czatów z Prezydentem", ale od wychwalania są inni a ja nie mam w zwyczaju piętnowania dobrym słowem rzeczy uchodzących za normalne i wynikające z obowiązków.
Przyjrzałem się wynikom pracy zamiatarki na ul. Kwiatkowskiego.
Widać że była sprzątana, ale nie jest wysprzątana.
To co zalegało przy krawężnikach, czyli brud w postaci naniesionego piasku i innych zanieczyszczeń zagubionych przez przejeżdżające samochody wraz z przegniłymi i roztartymi przez koła samochodów liśćmi* z racji nadmiernej ilości było pchane i mieszane przez wirujące szczotki zamiatarki.
Miejscami szczotki nie radziły sobie z nadmiarem zanieczyszczeń i zostawiały punktowe lub obszarowe "strefy zrzutu".
Nie to jest problemem, ponieważ problem wrócił już na swoje miejsce, czyli ściek przykrawężnikowy.
Problemem są "zaklajstrowane" kratki kanalizacji deszczowej.
Jedna szczota (ta w poprzek zamiatarki) pchała niczym pług skrupulatnie wymieszaną maź błotną zgarniając ją w zapadnięte studzienki a druga szczotka (ta o osi pionowej) "czyszcząca" przy krawężniku - niczym wprawny specjalista od gładzi szpachlowych - przepięknie wyrównywała napotkane zagłębienia.
Prognozy pogody przewidują jakieś-tam deszcze po świętach.
Nie będą one jednak na tyle intensywne, aby rwące potoki wypłukały choć część tak zamurowanych kratek.
Po opadach ma nadejść fala ochłodzenia i prawdopodobnie ujemne temperatury zagoszczą u nas na dłużej.
I tu pojawia się kolejny problem.
Opady, ale śniegu.
Ze śniegiem i lodem drogowcy walczą (jak już się obudzą) przy pomocy soli sypanej obficie.
Powstaje wówczas sympatyczne błotko pośniegowe, które w temperaturach wyższych od -7st. C zamienia się w odciek, tylko że ten odciek nie ma gdzie spłynąć ponieważ kratki są zamurowane betonem
Wiem o czym piszę.
Jako czołgista wiem jaką twardość ma zamarznięte błoto i jak dobrze trzyma się żelaza.
Własnoręcznie rozkuwałem przy pomocy majzla i młota transmisję, ponieważ chciałem się na 15 minut ogrzać przy ognisku a zamiast dać kotu swoją "Adelkę" by jeździł w kółko zaparkowałem ją nieopodal i chwyciło.
Za 15 minut głupoty walczyłem 11 godzin i szczęśliwie się złożyło, że miałem komu zameldować powrót do parku maszyn, ponieważ przez "przypadek" sierżant, który chciał mnie uxxxxć miał służbę rozprowadzającego wartę.
Drugi przykład na twardość zmrożonego błota to tor żużlowy jaki wyjeździliśmy sobie pod nieobecność kadry na czołgowisku.
Była to zamknięta rynna o obwodzie około 3 km na łukach przypominająca tor bobslejowy.
W początkowym okresie ostrogi gąsienic ścinały wystające grudy a jak się wszystko wyrównało i obsypało, to powstała szklanka po której z pełną szybkością wchodziło się bokiem w zakręt.
Radocha niesamowita jak tony żelastwa zamieniają się w pocisk.
Bywały rykoszety gdy się źle wcelowało w zakręt i wówczas piruet z odbijaniem od band z testem czołgisty niczym kosmonauty na wirówce, lub wypad z toru, który owocował kolejnym kosmicznym doznaniem, czyli kilkusekundowym obcowaniem z nieważkością.
Wszystko przy wtórze silnika V12 pracującego na maksymalnych obrotach.
Piękne czasy, to se ne vrati - do woja nie biorą
Morał z tej bajki jest taki, że tor przetrwał 4 miesiące do wiosny i z każdym miesiącem był doskonalszy.
Gdy w innych częściach czołgowiska królowało już błotko, to na torze nadal było twardo i doskonale nadawał się do trzepania "gąsek".
Wracając do kratek - sól nie pomoże.
Sól działa powierzchniowo (sprawdziłem empirycznie na czołgowisku, jedyne co skorzystałem na tej nauce to to, że obtarcia i rany bardziej piekły). Można sypać podwójne, lub potrójne dawki soli a beton będzie niewzruszony.
Brak penetracji lub reakcji egzotermicznej.
Drogowcy o tym nie wiedzą i sypią ile wlezie niszcząc środowisko, buty, samochody (rowery również, chociaż ponoć w zimie rowerzyści nie jeżdżą), ale są usprawiedliwieni, ponieważ jest podkładka by sypać więcej i więcej, "bo sól rozpuści".
/A może celowo betonuje się kratki, aby w akcji "Zima" móc się wykazać?/
To, co się rozpuściło od soli z braku ujścia do kanalizacji wsiąka w pryzmy odgarniętego śniegu i po zamrożeniu czyni je odpornymi na wszelkie działania służb.
Jak już wykształciły się skuteczne bariery do walki z zimą, to przy następnych opadach drogowcy dosypują soli i wszystko będące w stanie płynnym i półpłynnym jest rozbryzgiwane na różne strony.
Nocami takie "cóś" zamarza sobie na chodnikach lub na przydrożnych pryzmach pogrubiając i utrwalając je.
Zabawa w wydawanie pieniędzy trwa do wiosny póki PUK-om i ZDiK-om nie pomoże natura przez pewien czas zamieniając Tarnów w pomorze. Słone pomorze.
I na finał dokładka.
Napisałem wcześniej, że to druga akcja sprzątania nie wiedzieć na jaką okazję.
Chodzi mi o to, że drugi raz w swoim życiu (trochę lat na liczniku nabiło ) spotkałem się z sytuacją, że zamiatara sprzątała wąskie uliczki na osiedlu "Za Torem" (południowa część Mościc).
Czepiam się!
Przecież zawsze wytykam miastu czego nie robi w zamian za pobrane podatki.
Otóż czepiam się zasadnie ponieważ wydano te pieniądze w sposób bezmózgi.
Przyzwyczajeni do tego, że miasto nie sprząta cyklicznie takie czynności wykonujemy aby się przyjemniej mieszkało i w zasadzie nie nie było czego zamiatarce sprzątać.
Urodziła się u nas wśród sąsiadów taka nowa świecka Tradycja, że jak ktoś uzna iż nadejszła wiekopomna chwila i śmiecia się za dużo wala, to sprząta przy swojej posesji. Każden z sąsiadów nie chcąc być gorszym robi to samo przy swojej posesji i w ten sposób w ciągu 1 do 2 dni, cyklicznie ulica się pucuje.
(Określenie "za dużo" jest za dużo duże; użyte zostało w celach edukacyjnych; żadne zwierzęta przy tym nie ucierpiały.)
Nieznane siły reakcji pragną zniszczyć naszą świecką Tradycję
Teraz wszyscy będą wyczekiwać na dopust ze strony miasta i będzie syf, kiła i mogiła.
To jeszcze nie koniec.
Aby napisać iż wykonane zostało to "w sposób bezmózgi" trzeba mieć podstawy.
Podstawy są.
Zamiatara przejechała 2x tam i z powrotem pomimo iż dzięki sprzyjającej pogodzie i na okoliczność nadchodzących świąt ulica była wysprzątana, to jeszcze podczas "sprzątania" omijała zaparkowane przy posesjach samochody.
Nie wystarczyło przejechać 1x tam i z powrotem. Konieczna była nawrotka!
Kilometrówki kręcą, czy co
Jeśli już taki prikaz poszedł z góry, to dlaczego pierwszy raz nie zrobiono tego w godzinach dopołudniowych a drugi w popołudniowych, kiedy to istniała szansa, że stojące o określonej porze samochody odjadą a w inne miejsca (które omieciono) przyjadą samochody mieszkańców powracających ze swojej zmiany w pracy
Kolejny raz napiszę: była sprzątana, ale nie jest wysprzątana.
Niedasie w Tarnowie użyć mózgu.
Ręce opadają
* Czy rozcieranie biomasy przez buty i koła pojazdów mieszkańców naszego grodu, oraz przyjezdnych i późniejsze jej przemieszanie z uszlachetniającymi dodatkami nie jest jedną z mitycznych inteligentnych specjalizacji wdrażanych przez pełnomocników i doradców?
Doskonały sposób na pozyskiwanie, przerób i magazynowanie półproduktów do uzyskania humusu, którym składowisko odpadów później handluje.
Służbom zaopatrzeniowym polecam uwadze "śmieszkę" (chodnik też niczego sobie) od PSP do Elektrycznej przy ul. Klikowskiej.
Nieprzebrane zasoby surowca się marnują - zalegają do połowy szerokości.
Przykładów infrastruktury pieszej lub rowerowej mogę podać więcej, ale po co mam za darmo odwalać robotę za kogoś.
Chyba, że technologia uszlachetniania półproduktu wymaga okrycia warstwą śniegu, nasączenia solą, uszlachetnienia piaskiem i przemieszania pługiem, to big sorry - widocznie się nie znam na produkcji humusu.
Niech leży do wiosny!
Za wielkopowierzchniowy magazyn surowca na ulicach ZSO nie płaci. Będzie odbiorca, to się zbierze.
Ronda zaplanowane, to się wysypie i okryje korą ze zrębkami. Posadzi kwiatki i będzie piknie.
Widok normalny i nie budzący sensacji w wielu miastach Polski a jeszcze mniej wyjątkowy za granicą, zwłaszcza zachodnią, ale jako specjalista od teorii spiskowych szukam drugiego dna.
Ostatni raz a w zasadzie pierwszy taka akcja bez celu miała miejsce właśnie podczas reorganizacji struktur UM i wydzielenia ZDiK-u.
W tzw. międzyczasie była jeszcze jedna akcja, lecz dla niej znalazłem uzasadnienie, ponieważ były sprzątane okolice kościołów a dokładniej ulice po których miały iść procesje w Boże Ciało.
Następnie cisza w temacie i nagle teraz sprzątanie.
W pierwszej kolejności były sprzątane główne ulice, które "jak dobrze zawieje", to są sprzątane raz na kwartał.
Można by nawet pokusić się o określenie "systematycznie" jeśli porównać do częstotliwości "Czatów z Prezydentem", ale od wychwalania są inni a ja nie mam w zwyczaju piętnowania dobrym słowem rzeczy uchodzących za normalne i wynikające z obowiązków.
Przyjrzałem się wynikom pracy zamiatarki na ul. Kwiatkowskiego.
Widać że była sprzątana, ale nie jest wysprzątana.
To co zalegało przy krawężnikach, czyli brud w postaci naniesionego piasku i innych zanieczyszczeń zagubionych przez przejeżdżające samochody wraz z przegniłymi i roztartymi przez koła samochodów liśćmi* z racji nadmiernej ilości było pchane i mieszane przez wirujące szczotki zamiatarki.
Miejscami szczotki nie radziły sobie z nadmiarem zanieczyszczeń i zostawiały punktowe lub obszarowe "strefy zrzutu".
Nie to jest problemem, ponieważ problem wrócił już na swoje miejsce, czyli ściek przykrawężnikowy.
Problemem są "zaklajstrowane" kratki kanalizacji deszczowej.
Jedna szczota (ta w poprzek zamiatarki) pchała niczym pług skrupulatnie wymieszaną maź błotną zgarniając ją w zapadnięte studzienki a druga szczotka (ta o osi pionowej) "czyszcząca" przy krawężniku - niczym wprawny specjalista od gładzi szpachlowych - przepięknie wyrównywała napotkane zagłębienia.
Prognozy pogody przewidują jakieś-tam deszcze po świętach.
Nie będą one jednak na tyle intensywne, aby rwące potoki wypłukały choć część tak zamurowanych kratek.
Po opadach ma nadejść fala ochłodzenia i prawdopodobnie ujemne temperatury zagoszczą u nas na dłużej.
I tu pojawia się kolejny problem.
Opady, ale śniegu.
Ze śniegiem i lodem drogowcy walczą (jak już się obudzą) przy pomocy soli sypanej obficie.
Powstaje wówczas sympatyczne błotko pośniegowe, które w temperaturach wyższych od -7st. C zamienia się w odciek, tylko że ten odciek nie ma gdzie spłynąć ponieważ kratki są zamurowane betonem
Wiem o czym piszę.
Jako czołgista wiem jaką twardość ma zamarznięte błoto i jak dobrze trzyma się żelaza.
Własnoręcznie rozkuwałem przy pomocy majzla i młota transmisję, ponieważ chciałem się na 15 minut ogrzać przy ognisku a zamiast dać kotu swoją "Adelkę" by jeździł w kółko zaparkowałem ją nieopodal i chwyciło.
Za 15 minut głupoty walczyłem 11 godzin i szczęśliwie się złożyło, że miałem komu zameldować powrót do parku maszyn, ponieważ przez "przypadek" sierżant, który chciał mnie uxxxxć miał służbę rozprowadzającego wartę.
Drugi przykład na twardość zmrożonego błota to tor żużlowy jaki wyjeździliśmy sobie pod nieobecność kadry na czołgowisku.
Była to zamknięta rynna o obwodzie około 3 km na łukach przypominająca tor bobslejowy.
W początkowym okresie ostrogi gąsienic ścinały wystające grudy a jak się wszystko wyrównało i obsypało, to powstała szklanka po której z pełną szybkością wchodziło się bokiem w zakręt.
Radocha niesamowita jak tony żelastwa zamieniają się w pocisk.
Bywały rykoszety gdy się źle wcelowało w zakręt i wówczas piruet z odbijaniem od band z testem czołgisty niczym kosmonauty na wirówce, lub wypad z toru, który owocował kolejnym kosmicznym doznaniem, czyli kilkusekundowym obcowaniem z nieważkością.
Wszystko przy wtórze silnika V12 pracującego na maksymalnych obrotach.
Piękne czasy, to se ne vrati - do woja nie biorą
Morał z tej bajki jest taki, że tor przetrwał 4 miesiące do wiosny i z każdym miesiącem był doskonalszy.
Gdy w innych częściach czołgowiska królowało już błotko, to na torze nadal było twardo i doskonale nadawał się do trzepania "gąsek".
Wracając do kratek - sól nie pomoże.
Sól działa powierzchniowo (sprawdziłem empirycznie na czołgowisku, jedyne co skorzystałem na tej nauce to to, że obtarcia i rany bardziej piekły). Można sypać podwójne, lub potrójne dawki soli a beton będzie niewzruszony.
Brak penetracji lub reakcji egzotermicznej.
Drogowcy o tym nie wiedzą i sypią ile wlezie niszcząc środowisko, buty, samochody (rowery również, chociaż ponoć w zimie rowerzyści nie jeżdżą), ale są usprawiedliwieni, ponieważ jest podkładka by sypać więcej i więcej, "bo sól rozpuści".
/A może celowo betonuje się kratki, aby w akcji "Zima" móc się wykazać?/
To, co się rozpuściło od soli z braku ujścia do kanalizacji wsiąka w pryzmy odgarniętego śniegu i po zamrożeniu czyni je odpornymi na wszelkie działania służb.
Jak już wykształciły się skuteczne bariery do walki z zimą, to przy następnych opadach drogowcy dosypują soli i wszystko będące w stanie płynnym i półpłynnym jest rozbryzgiwane na różne strony.
Nocami takie "cóś" zamarza sobie na chodnikach lub na przydrożnych pryzmach pogrubiając i utrwalając je.
Zabawa w wydawanie pieniędzy trwa do wiosny póki PUK-om i ZDiK-om nie pomoże natura przez pewien czas zamieniając Tarnów w pomorze. Słone pomorze.
I na finał dokładka.
Napisałem wcześniej, że to druga akcja sprzątania nie wiedzieć na jaką okazję.
Chodzi mi o to, że drugi raz w swoim życiu (trochę lat na liczniku nabiło ) spotkałem się z sytuacją, że zamiatara sprzątała wąskie uliczki na osiedlu "Za Torem" (południowa część Mościc).
Czepiam się!
Przecież zawsze wytykam miastu czego nie robi w zamian za pobrane podatki.
Otóż czepiam się zasadnie ponieważ wydano te pieniądze w sposób bezmózgi.
Przyzwyczajeni do tego, że miasto nie sprząta cyklicznie takie czynności wykonujemy aby się przyjemniej mieszkało i w zasadzie nie nie było czego zamiatarce sprzątać.
Urodziła się u nas wśród sąsiadów taka nowa świecka Tradycja, że jak ktoś uzna iż nadejszła wiekopomna chwila i śmiecia się za dużo wala, to sprząta przy swojej posesji. Każden z sąsiadów nie chcąc być gorszym robi to samo przy swojej posesji i w ten sposób w ciągu 1 do 2 dni, cyklicznie ulica się pucuje.
(Określenie "za dużo" jest za dużo duże; użyte zostało w celach edukacyjnych; żadne zwierzęta przy tym nie ucierpiały.)
Nieznane siły reakcji pragną zniszczyć naszą świecką Tradycję
Teraz wszyscy będą wyczekiwać na dopust ze strony miasta i będzie syf, kiła i mogiła.
To jeszcze nie koniec.
Aby napisać iż wykonane zostało to "w sposób bezmózgi" trzeba mieć podstawy.
Podstawy są.
Zamiatara przejechała 2x tam i z powrotem pomimo iż dzięki sprzyjającej pogodzie i na okoliczność nadchodzących świąt ulica była wysprzątana, to jeszcze podczas "sprzątania" omijała zaparkowane przy posesjach samochody.
Nie wystarczyło przejechać 1x tam i z powrotem. Konieczna była nawrotka!
Kilometrówki kręcą, czy co
Jeśli już taki prikaz poszedł z góry, to dlaczego pierwszy raz nie zrobiono tego w godzinach dopołudniowych a drugi w popołudniowych, kiedy to istniała szansa, że stojące o określonej porze samochody odjadą a w inne miejsca (które omieciono) przyjadą samochody mieszkańców powracających ze swojej zmiany w pracy
Kolejny raz napiszę: była sprzątana, ale nie jest wysprzątana.
Niedasie w Tarnowie użyć mózgu.
Ręce opadają
* Czy rozcieranie biomasy przez buty i koła pojazdów mieszkańców naszego grodu, oraz przyjezdnych i późniejsze jej przemieszanie z uszlachetniającymi dodatkami nie jest jedną z mitycznych inteligentnych specjalizacji wdrażanych przez pełnomocników i doradców?
Doskonały sposób na pozyskiwanie, przerób i magazynowanie półproduktów do uzyskania humusu, którym składowisko odpadów później handluje.
Służbom zaopatrzeniowym polecam uwadze "śmieszkę" (chodnik też niczego sobie) od PSP do Elektrycznej przy ul. Klikowskiej.
Nieprzebrane zasoby surowca się marnują - zalegają do połowy szerokości.
Przykładów infrastruktury pieszej lub rowerowej mogę podać więcej, ale po co mam za darmo odwalać robotę za kogoś.
Chyba, że technologia uszlachetniania półproduktu wymaga okrycia warstwą śniegu, nasączenia solą, uszlachetnienia piaskiem i przemieszania pługiem, to big sorry - widocznie się nie znam na produkcji humusu.
Niech leży do wiosny!
Za wielkopowierzchniowy magazyn surowca na ulicach ZSO nie płaci. Będzie odbiorca, to się zbierze.
Ronda zaplanowane, to się wysypie i okryje korą ze zrębkami. Posadzi kwiatki i będzie piknie.
Rowerkiem po Tarnowie
Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. /George R.R. Martin
Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. /George R.R. Martin