Roberto pisze:Ludzie na sklepach często z własnej kieszeni muszą dokładać za niedobory towarów, a "zakaz" włażenia na sklep z plecakami to żadna nowość i sensacja.
A wjazd rowerem do jakiegokolwiek lokalu gastronomicznego to już brak kultury, też mi sensacja że cię ktoś wyprosił, dobrze że się tam z pekaesem nie władowałeś...
Ja prosiłbym przeczytanie wszystkiego ze zrozumieniem, a potem wypisywanie takich postulatów. Kilkakrotnie byłem z rowerem (oczywiscie za zgoda tych osób które tam sprzedają) i jak po kilku razach nikt nie miał żadnych ALE, to dlaczego jedna kobita NAGLE coś ma ?? Gdzie tu jakakolwiek logika ???? Im większa chamownia, tym sie ŻĄDA większej kultury. Nikomu w Krynicy Szczawnicy Wysowej czy gdzie tam kolwiek byłem nie przeszkadzało (poza jedną mordownią w Kazimierzy, co więcej "parkowałem na polu"). Niedawno jestem sobie w Tbg i w "lokalu"jest kartka: tu wprowadzać rowerów nie wolno (było tam takie miejsce że możnabyło postawić, nikomu nie przeszkadzało no ale jak nie chcą to nie)i sprawa załatwiona, dużo ludzi nie ma sie co pchać, ALE wcześniej gdy ludzi prawie nie było wpakowaliśmy zjedliśmy obsługa uprzejma wszyscy zadowoleni nikt słowem sie nie odezwał.
Co do plecaczka, w Angli niedawno był przypadek głośny zresztą, że właściciel sklepu jubilerskiego napisał kartkę na dziwach że cyganów nie obsługuje. Podniosła się wrzawa że jest rasistą faszysta itp itd. Nastaje więc pytanie: czy właściciel sklepu nie może sobie sprzedawać komu chce ?? Zwłaszcza że po wizytach cyganów zawsze cos ze sklepu mu gineło. Jeżeli ma obowiązek sprzedawać wszystkim to w takim razie czyj jest sklep, państwa czy właściciela ??????
Dlatego uważam że wejście z plecaczkiem do sklepu nie MA NIC WSPOLNEGO z polityką plecaczkową tego sklepu tylko jest wymysłem strażnika który stwierdził że żaden mi tu nie będzie łaził bo sie nie wyspałem i CH..J mu w d...e, więc właściciel plecaczka raczej miał pecha. Na miejscu właściciela sklepu ja bym takiego strażnika wyjjjł na zbity pysk.