Dlaczego w naszym mieście dzieci mają mniejsze prawa,niż psy

Wiadomości "z miasta".

Autor tematu
Soniak
Obywatel
Posty: 87
Rejestracja: 14-09-2010, 13:05

Post autor: Soniak »

nicniewiem pisze:ja starym piernikiem nie jestem, mam troje dzieci, które też potrafią być głośne i lubią zabawy na świeżym powietrzu, ale nie pozwalam im się bawić między blokami a już zwłaszcza na zieleńcach, nawet jeśli nie ma zakazu. owszem, psy srające denerwują mnie jeszcze bardziej, dlatego zawsze jak przechodzę obok takiego gada, zwracam uwagę. pamiętam czas, jak najmłodsze dziecko było maleńkie. do szału potrafiło doprowadzić walenie piłką po ścianach bloku i krzyki gówniarzy pod oknem, budzenie dziecka o każdej porze dnia. to samo dotyczy ludzi, którzy pracują na noce, kurde ciężko żyć jak nie można nawet chwilę po nocy odespać, bo ktoś od rana do nocy tłucze piłką miedzy blokami. moje dzieci jak chcą się bawić na polu, to albo to jest plac zabaw, albo idziemy na boisko z piłką czy rowerami, albo jedziemy na jakąś łąkę pod las. zauważam, ze najbardziej zawsze na starych pierników narzekają ludzie, którym po prostu nie chce się wyjść z własnymi dziećmi albo ich pokierować w odpowiednie miejsce. ja an prawa dzieci patrzę pod trochę innym kątem i raczej mam pretensje do rodziców, którym się tyłka sprzed kompa lub telewizora nie chce ruszyć ze swoimi dziećmi, tylko podwórko wychowuje, to jest olbrzymia krzywda dla dzieciaków
Też bym chciał aby moje dziecko bawiło się na boisku albo na placu zabaw ale takiego na tym osiedlu nie ma, oj przepraszam jest szkoła 18 na której jest boisko ale o tym już wyżej pisałem no i plac zabaw też na terenie szkoły z którego są przeganiani bo przeszkadzają wg niektórych mamuś lub babć bawić się maluchom.

Nie przyjmuje też do wiadomości informacji że mi np. się nie chce, ale jeśli ma rówieśników pod blokiem i chce się z nimi bawić to niech to robi, nie będę "hodował" dzika który nie potrafi się odnaleść w grupie rówieśniczej a też nie mam na tyle dużego auta aby ta całą ferajny zabierać na łąkę czy na jakieś inne boiska w okolicy. Podwórko jest od tego aby dzieci miały prawo się na nim bawić. A od wychowania są rodzice.


nicniewiem
Obywatel
Posty: 69
Rejestracja: 27-10-2010, 17:43

Post autor: nicniewiem »

Soniak ja też dzików nie hoduję, i nie mówię, że mam boisko pod nosem, trzeba ruszyć tyłek. mnie się chce, ale znam rodziców na naszym osiedlu, którzy twierdzą, że nie ma blisko boiska i się nie da inaczej. co do zabawy na placu zabaw - w całej Polsce jest zakaz, więc też mi przeszkadza, choćby z prostego powodu: niech taki 10-12-latek kopnie małe dziecko. moje dzieci też się bawią z rówieśnikami, ale czy to musi oznaczać kopanie piłki pod oknami ludziom? wydaje mi się, że żeby móc zwracać uwagę innym ludziom, trzeba samemu być ideałem, każdy ma prawo do spokojnego mieszkania, Ty byś chciał, żeby ktoś pod Twoim oknem włączył sprzęt grający na maksa? albo żeby pies obok w mieszkaniu wył cały dzień? mnie też milion rzeczy przeszkadza po sąsiedzku: a to wspomniany wyjący pies, non stop remonty, samochody pierdzące pod oknem na chodniku, gówniarze pod blokiem, zostawiane przez sąsiadów śmieci na klatce schodowej, srające na balkon gołębie. dlatego staram się być w porządku wobec innych i innym nie przeszkadzać, dlatego ruszam tyłek i idę z dziećmi dalej od bloków;)
2250 ml, gr. 0"-"


Autor tematu
Soniak
Obywatel
Posty: 87
Rejestracja: 14-09-2010, 13:05

Post autor: Soniak »

nicniewiem pisze:Soniak ja też dzików nie hoduję, i nie mówię, że mam boisko pod nosem, trzeba ruszyć tyłek. mnie się chce, ale znam rodziców na naszym osiedlu, którzy twierdzą, że nie ma blisko boiska i się nie da inaczej. co do zabawy na placu zabaw - w całej Polsce jest zakaz, więc też mi przeszkadza, choćby z prostego powodu: niech taki 10-12-latek kopnie małe dziecko. moje dzieci też się bawią z rówieśnikami, ale czy to musi oznaczać kopanie piłki pod oknami ludziom? wydaje mi się, że żeby móc zwracać uwagę innym ludziom, trzeba samemu być ideałem, każdy ma prawo do spokojnego mieszkania, Ty byś chciał, żeby ktoś pod Twoim oknem włączył sprzęt grający na maksa? albo żeby pies obok w mieszkaniu wył cały dzień? mnie też milion rzeczy przeszkadza po sąsiedzku: a to wspomniany wyjący pies, non stop remonty, samochody pierdzące pod oknem na chodniku, gówniarze pod blokiem, zostawiane przez sąsiadów śmieci na klatce schodowej, srające na balkon gołębie. dlatego staram się być w porządku wobec innych i innym nie przeszkadzać, dlatego ruszam tyłek i idę z dziećmi dalej od bloków;)
Ale takie akcje o których piszesz są na okrągło już o tym pisałem nachlani łażą, goście na full włączają muzę i im nie zwracają uwagi a jak dzieciaki raz na jakiś czas się pobawią bo nie mówię że jest to codziennie to zaczyna się problem, tak wygląda rzeczywistość, nie będę tu na forum publicznym wyciągał innych klimatów, opisu tych osób które są odpowiedzialne za postawienie tego znaku, i faktycznej genezy czyli "Jak tego nie odpuszczę" czyli prawdziwej zawiści ludzkiej bo ona leży u podstawy tego całego zamieszania.

Jeżeli stawia się zakazy to należy też wskazać miejsce gdzie coś jest dozwolone, a na tym osiedlu tylko stawia się zakazy i likwiduje miejsca gdzie dzieci mogą się swobodnie bawić.

Najgorsze że tu nie chodzi o 10-12 latków tylko dzieci z przedziału 7-10 lat, i one naprawdę to wiedzą że maja uważać i dla tego nie chodzą na plac zabaw, ale też chcą się gdzieś bawić
Ostatnio zmieniony 24-09-2012, 13:54 przez Soniak, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika

TomekMKM
Rhetor
Posty: 2372
Rejestracja: 18-11-2010, 00:24
Lokalizacja: Tarnów

Post autor: TomekMKM »

Wszystko jest kwestią sporną. Ja na ten przykład kilka lat temu na terenie mojego osiedla, na nieużywanym "terenie zielonym", w rzeczywistości ogrodzonym kawałku nie używanej trawy, za wiedzą przedstawiciela mojej nieruchomości i bez większych sprzeciwów mieszkańców tegoż bloku zrobiłem boisko do siatkówki plażowej. Po około dwóch miesiącach funkcjonowania tegoż "obiektu" (graliśmy nie więcej niż 2-3 razy w tygodniu, nigdy jakichś większych krzyków nie było, za co notabene jako "kierownik bałaganu" otrzymywałem pochwały od sąsiadów, że młodzież może spędzać kulturalnie czas) jeden, słownie jeden człowiek z bloku obok uwziął się na to, żeby nas stamtąd wykopać. Jako argumentację podawał fakt, że "Co będzie, gdy piłka uderzy w jego blok, a jest nowa elewacja". Nadmieniam, że jego blok jest położony kilkanaście metrów od boiska i to wzdłuż jego dłuższej linii, także prawdopodobieństwo uszkodzenia elewacji miękką piłką było znikome, co zresztą potwierdziło się, bowiem piłka ani raz nie uderzyła we wspomniany blok. Ostatecznie gość zaczął się pienić i odpuściłem temat, bo nie miałem ani czasu, ani ochoty na przekomarzanie się z nim. Wyplantowałem teren i obsiałem trawą, i tak do tej pory stoi ogrodzony kawałek zielska.


Autor tematu
Soniak
Obywatel
Posty: 87
Rejestracja: 14-09-2010, 13:05

Post autor: Soniak »

Czyli potwierdza się moja teza że zawiść ludzka nie zna granic, bo dlaczego inni mogą coś zrobić ja im na to nie pozwolę, szkoda tylko że tak się to zawsze kończy :(

My mieliśmy w klatce akcje z lokatorem który urządzał nam imprezy od 2 - 5 rano, straszył nas, myśmy wzywali Policje, nawet przy swoich rodzicach o mało nie uderzył mojej żony, gówniarz w wieku 22 lata, staraliśmy się aby w tym temacie zainterweniowała administracja i robiła to strasznie opieszale tak jak by nie chciała nic z tym zrobić. Na całe szczęście gość się wyprowadził jak to mamusia tego jegomościa stwierdziła zaszczuliśmy go bo chcieliśmy normalnie żyć i spać po nocach.

Ale z postawieniem znaku zakazu uprała się w dwa dni.

Innym przykładem jest załatwienie jej sposób załatwiania dodatkowego miejsca parkingowego na fragmencie terenu przylegającego do parkingu, do puki jeden z mieszkańców ( a chwała mu za to ) nie pozałatwiał z wszystkiego za administracje ( dogadał się z właścicielem terenu, itp) doputy administracja nic nie zrobiła, a niewiele trzeba było zrobić, tylko dlaczego trzeba wszystko załatwiać za nich oni przecież są od tego, a fakt oni są od stawiania zakazów.

Chciałem bardzo podziękować osobą z tego forum za udzieloną pomoc [PRIV], już teraz wiem że mogę sobie tylko marzyć o tym aby dzieciaki bawiły się w tym miejscu które do tej pory wykorzystywały do zabawy. Bo mieszkańcy bloku 3-Maja 7 nie zgadzają się na to aby się tam bawiły a to ich teren. Ciekawy jestem tylko czy rodzice dzieci które mieszkają w tym bloku wiedza o tym że zabronili bawić się tam własnym dzieciom sądzę że nie są tego świadomi ale cóż, takie życie, co nie zmieni mojego nastawienia do tematu i dalej będę walczył o to aby swobodnie mogły się dzieci na podwórku.

Awatar użytkownika

figa
Archont
Posty: 770
Rejestracja: 19-07-2011, 21:55

Re: Dlaczego w naszym mieście dzieci mają mniejsze prawa,niż

Post autor: figa »

Soniak pisze:... tak naprawdę wynika z tego że w naszym mieście więcej mają praw psy srające po trawnikach niż dzieci które się chcą na nich bawić.
Chciałam zauważyć, że często na osiedlach jest tabliczka "zakaz gry w piłkę", a obok "zakaz wprowadzania psów" :)

Wypowiem sie jako jedna z osób, które swego czasu popierały zakaz gry w piłkę (nie na Twoim osiedlu).
Kamienica, w której mieszkałam była tuż przy niewielkim placyku, który służył za boisko.
Do szału doprowadzało mnie ciągłe uderzanie piłki w mur. Wszystko mi się trzęsło w mieszkaniu. Można to wytrzymać przez tydzień, dwa, może miesiąc. Ale od wczesnej wiosny do późnej jesieni, przez kilka godzin dziennie - nie da się!
Szalę przeważyły rozbite szyby (mieszkałam na pierwszym piętrze) - pięć szyb w ciągu niespełna dwóch miesięcy.
A potem użeranie się z gówniarstwem, które uciekało, a na odchodnym jeszcze środkowy palec pokazało. Następnie użeranie się z rodzicami, którzy nie chcieli płacić za szkody, bo "dzieci się przecież muszą gdzieś bawić...". Więc policja, kłótnie, itp.
Naprawdę niezbyt przyjemne sytuacje.

Na szczęście problem rozwiązał się sam - bo placyk został zajęty przez parkujące auta. I tu już każdy pilnował, aby czasem piłka nie uszkodziła samochodu.

Na koniec - rozmowa podsłuchana w sklepie. Ówczesna sąsiadka do pani sprzedającej: No gdzie te dzieci mają się bawić!!! Przecież do parku się nie da, bo ja auta nie mam!!!"
A do Parku Strzeleckiego jakieś 15 minut spacerkiem :mrgreen:


Autor tematu
Soniak
Obywatel
Posty: 87
Rejestracja: 14-09-2010, 13:05

Re: Dlaczego w naszym mieście dzieci mają mniejsze prawa,niż

Post autor: Soniak »

figa pisze:
Soniak pisze:... tak naprawdę wynika z tego że w naszym mieście więcej mają praw psy srające po trawnikach niż dzieci które się chcą na nich bawić.
Chciałam zauważyć, że często na osiedlach jest tabliczka "zakaz gry w piłkę", a obok "zakaz wprowadzania psów" :)

Wypowiem sie jako jedna z osób, które swego czasu popierały zakaz gry w piłkę (nie na Twoim osiedlu).
Kamienica, w której mieszkałam była tuż przy niewielkim placyku, który służył za boisko.
Do szału doprowadzało mnie ciągłe uderzanie piłki w mur. Wszystko mi się trzęsło w mieszkaniu. Można to wytrzymać przez tydzień, dwa, może miesiąc. Ale od wczesnej wiosny do późnej jesieni, przez kilka godzin dziennie - nie da się!
Szalę przeważyły rozbite szyby (mieszkałam na pierwszym piętrze) - pięć szyb w ciągu niespełna dwóch miesięcy.
A potem użeranie się z gówniarstwem, które uciekało, a na odchodnym jeszcze środkowy palec pokazało. Następnie użeranie się z rodzicami, którzy nie chcieli płacić za szkody, bo "dzieci się przecież muszą gdzieś bawić...". Więc policja, kłótnie, itp.
Naprawdę niezbyt przyjemne sytuacje.

Na szczęście problem rozwiązał się sam - bo placyk został zajęty przez parkujące auta. I tu już każdy pilnował, aby czasem piłka nie uszkodziła samochodu.

Na koniec - rozmowa podsłuchana w sklepie. Ówczesna sąsiadka do pani sprzedającej: No gdzie te dzieci mają się bawić!!! Przecież do parku się nie da, bo ja auta nie mam!!!"
A do Parku Strzeleckiego jakieś 15 minut spacerkiem :mrgreen:
Fakt auta niech wyprą dzieci, a dzieci dzieci niech siedzą w domu ... tu chodzi o czystą zawiść dzieci bawiły się grzecznie i zawsze była nad nimi kontrola kogoś dorosłego.

ODPOWIEDZ