Absolutnie się nie zgadzam, że to rozpad rodziny głownie winny jest powstawaniu tego typu sklepów. Wiele z dzieci, które zażyły dopalacze pochodzi z dobrych rodzin i nie stwarzały wcześniej problemów. Wielu gimnazjalistów słyszy ciągle dopalacze - wdzięczna nazwa , albo i nie - pobudza wyobraźnię, po uczniach krążą legendy o niezłych jazdach po tych środkach i to na legalu, więc 1+2=3. Nie można tak generalizować i wsadzać do jednego worka wszystkich ofiar dopalaczy. Bo tu nie mówi się o uzależnieniu od dopalaczy głównie, ale o tym, że z ciekawości i bez problemu mogą te środki kupić, więc dostępność jest bardzo dużym problemem i zagrożeniem i z tym coś trzeba zrobić. Jakich środków władze użyją nie wiem, trzeba próbować.trix pisze:Problemem jest rozpad rodziny, a nie dostęp do "dopalaczy". Dopalacze narkotyki i inne takie, to jest tylko tego skutek. Tego się nie da zwalczyć zakazami.Ravir pisze:Problemem jest dostęp do dopalaczy dla NIELETNICH.
Proponuję zakaz sprzedaży żarówek osobom bez uprawnień.A moim zdaniem powinien być w ogóle jakikolwiek zakaz sprzedawania jakichkolwiek substancji przez osoby nie posiadające tytułu farmaceuty.
Super. wystarczy że już teraz po maść za 3 zł muszę iść do lekarz prywatnie i zapłacić 50 zł za wizytę, bo pani z apteki bez recepty mi nie sprzeda. Przez takie pomysł czekać tylko aż na seks będzie recepta, albo jakaś norma.A komu i na jakiej podstawie wydać receptę na te substancje, lekarz podejmowałby na takiej zasadzie jak z innymi niebezpiecznymi lekami na receptę.
P.S Nie jesteś ubezpieczony, że musisz płacić za wizytę u lekarza ogólnego?