Szkoła podstawowa nr 3 a ilość zadawanego zadania
-
Autor tematu - Rhetor
- Posty: 1966
- Rejestracja: 09-09-2009, 18:28
Szko³a podstawowa nr 3 a ilość zadawanego zadania
Witam
Znajomi szukają dobrej podstawówki dla dziecka, myśleli o 3, bo podobno mają dobre wyniki, ale...
Mam już z kilku źródeł informacje, że w klasach nauczania początkowego w tej szkole dzieci są zarzucane zadaniami domowymi tak, że ledwo wyrabiają na zakręcie...
Czy może to jednak wszędzie tak wygląda? Jakie macie spostrzeżenia z innych szkół podstawowych?
Chyba komuś odwaliło, żeby przy obciążeniu dzieci np. 6 godzinami w szkole, wymagać od nich jeszcze dodatkowych 4 godzin ślęczenia nad zadaniami w domu...
Znajomi szukają dobrej podstawówki dla dziecka, myśleli o 3, bo podobno mają dobre wyniki, ale...
Mam już z kilku źródeł informacje, że w klasach nauczania początkowego w tej szkole dzieci są zarzucane zadaniami domowymi tak, że ledwo wyrabiają na zakręcie...
Czy może to jednak wszędzie tak wygląda? Jakie macie spostrzeżenia z innych szkół podstawowych?
Chyba komuś odwaliło, żeby przy obciążeniu dzieci np. 6 godzinami w szkole, wymagać od nich jeszcze dodatkowych 4 godzin ślęczenia nad zadaniami w domu...
Przyzwyczaj się do tego - im dalej tym lekcji do domu więcej. Wg mnie jest to zwalaniem na uczniów nauki. Nauczyciel zamiast wytłumaczyć i dać kilka zadań sprawdzających, wrzuca uczniom do domu zrobienie większości zadań jak leci. Niech się inni męczą, prawda?
Widzę to u siebie w domu - 6-7 godzin w szkole, potem ze 4 godziny odrabiania. A czas wolny kiedy? Nocą?
Zresztą materiału jest koszmarnie wiele - nie wiadomo po co, bo ja bym połowę wywalił i pewnie nikt by tego nie zauważył, ale to nie ja opracowuję "nową podstawę programową", która jest może w 1-2% inna od "starej podstawy" (sprawdzone na podstawie podręczników z ubiegłego i obecnego roku szkolnego). Najwięcej zmian zauważyłem w podręczniku do..... plastyki!
Widzę to u siebie w domu - 6-7 godzin w szkole, potem ze 4 godziny odrabiania. A czas wolny kiedy? Nocą?
Zresztą materiału jest koszmarnie wiele - nie wiadomo po co, bo ja bym połowę wywalił i pewnie nikt by tego nie zauważył, ale to nie ja opracowuję "nową podstawę programową", która jest może w 1-2% inna od "starej podstawy" (sprawdzone na podstawie podręczników z ubiegłego i obecnego roku szkolnego). Najwięcej zmian zauważyłem w podręczniku do..... plastyki!
-
- Rhetor
- Posty: 3060
- Rejestracja: 24-08-2009, 17:06
- Lokalizacja: Tarnów - Lwowska
- Kontakt:
Driudzie - ja polecam Niepubliczną i Niepłatną Szkołę Podstawową na Gumniskach przy ul. Błotnej. Względnie Szkołę Podstawową nr 5 na Skowronków - gdzie jest NOWIUŚKI Orlik :-) no albo Szkoła Podstawowa nr 15, a i Szkoła nr 9 obecnie zmieniła oblicze swe... Ale pewnie liczy się też odległość.
http://www.kubakwasny.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
ponad > 22000 ml A Rh +, a TY?
ponad > 22000 ml A Rh +, a TY?
-
- Rhetor
- Posty: 7031
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Taaa... biorąc pod uwagę, że ja w 4 klasie SP miałem twierdzenia Pitagorasa, a mój brat miał je dopiero w 6 to rzeczywiście różnic prawie nie ma. Chłopak jest teraz w 2 klasie Gimnazjum, małżonka podszkala go z matmy, jak ja słyszę co oni tam robią, to się zastanawiam dlaczego nasz system szkolnictwa idzie w kierunku Hamerykańskiego.Goscinny pisze:Zresztą materiału jest koszmarnie wiele - nie wiadomo po co, bo ja bym połowę wywalił i pewnie nikt by tego nie zauważył, ale to nie ja opracowuję "nową podstawę programową", która jest może w 1-2% inna od "starej podstawy" (sprawdzone na podstawie podręczników z ubiegłego i obecnego roku szkolnego). Najwięcej zmian zauważyłem w podręczniku do..... plastyki!
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
-
- Rhetor
- Posty: 7031
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Ta ostatnia kosmetyczna zmiana, o której mówisz spowodowała tylko tyle, że rokrocznie musisz kupować nowe książki zamiast odkupić od starszych uczniów ich egzemplarz, bo większość książek ma wkład z ćwiczeniami który dzieci muszą wypełnić, co za tym idzie, są już wypełnione i się nie nadają.
Dodatkowo kiedyś paniusia miała wielkie halo że na książce nie ma pieczątki 2008 tylko 2007, jakże to tak, ta książka jest niezgodna... tylko że w środku było to samo lecz w innej kolejności.
Dodatkowo kiedyś paniusia miała wielkie halo że na książce nie ma pieczątki 2008 tylko 2007, jakże to tak, ta książka jest niezgodna... tylko że w środku było to samo lecz w innej kolejności.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
-
- Rhetor
- Posty: 7031
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Mieliśmy bo banie za ściąganie dostałem to pamiętam
A pani z którą mieliśmy nazywała się Put, o ile dobrze pamiętam Maria.
A pani z którą mieliśmy nazywała się Put, o ile dobrze pamiętam Maria.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
A no pewnie, bo przecież nauczyciel ma zrealizować materiał, pomagać słabszym uczniom, każdego traktować indywidualnie, odnaleźć i rozbudzić uczniów zainteresowania, pracować dodatkowo z uczniami zdolnymi, zwalczyć patologię w domu ucznia, poprawić warunki pracy ucznia w domu, zadbać o to by uczeń miał podręczniki, wychować, krzepić postawę patriotyczną itd. itd.Goscinny pisze:Wg mnie jest to zwalaniem na uczniów nauki. Nauczyciel zamiast wytłumaczyć i dać kilka zadań sprawdzających, wrzuca uczniom do domu zrobienie większości zadań jak leci. Niech się inni męczą, prawda?
Pytanie: A CO MA ROBIĆ RODZIC? Bo momentami to się zastanawiam czy nauczycielom nie zacznie się kazać by sobie sami rodzili dzieci, które będą uczyć i tylko podrzucać "rodzicom" na noc.
W domu uczniowie absolutnie nic nie robią, a rodzice tłumaczą się "no przecież jak nie chce, to co mu zrobię?!".
Weźcie już zluzujcie z tymi nauczycielami, co? Jak ktoś nigdy nie uczył to niech zamknie jadaczkę i przestanie szczekać, bo absolutne zero wie na temat tego jak nauczyciele są zaszczuci przez Ministerstwo, rodziców, media i samych uczniów oraz jak wiele im nie wolno, za to jak wiele "powinni" robić.
Nie mówię teraz o szkole podstawowej, bo tutaj faktycznie nieco mniej zadania trzeba zadawać, ale w takim gimnazjum to nie da się inaczej nic zrobić, jak poprzez samodzielną pracę w domu. Na lekcji połowa nie ma książek, połowa zeszytów, jak ktoś dostanie ndst to się cieszy, a reszta mu wiwatuje, a na groźbę nie przejścia do następnej klasy się głupkowato śmieje - tak wygląda codzienność polskiego gimnazjum. Przykro mi.
Polecam przyjrzeć się akcji http://kochamniewychowuje.pl/
-
Autor tematu - Rhetor
- Posty: 1966
- Rejestracja: 09-09-2009, 18:28
Cóż, Keleos, pozostaje współczuć, że pracujesz w tym nowotworze polskiej oświaty, jakim jest gimnazjum. Natomiast zdecydowanie nie zgadzam się, jeśli chodzi o zadanie domowe.
Czy Tobie sie wydaje, że uczeń, który na lekcji nic nie robi i książek do szkoły nie nosi, usiądzie w domu i przez 2 godzinki pouczy się samodzielnie? Czcze nadzieje, powiadam Ci
Natomiast rodzic na pewno nie jest od tego, żeby dziecku tłumaczyć ułamki czy zdania przydawkowe, bo od tego jest nauczyciel, który powinien te sprawy załatwić w szkole, a w domu dziecko powinno mieć przede wszystkim czas na odpoczynek, a jeśli dostaje zadanie, to tylko po to, żeby go POWOLI wdrażać do wymogów przyszłej edukacji (mówię o poziomie szkoły podstawowej).
Teraz świat stanął na głowie - rodzice zrzucają na szkołę wychowanie dziecka (sami umywając lekcje) a nauczyciele w podstawówkach zrzucają na rodziców nauczenie dziecka 50% podstawy programowej.
Może byśmy powrócili do tradycyjnych ról społecznych?
PS> Szkoły NIE powinny być oceniane wyłącznie pod kątem osiąganych wyników, ale całościowo, jak dbają o zrównoważony rozwój dziecka, jego zainteresowań itd. Bo dochodzi do takich paradoksów, że dyrektorzy zaczynają w tym wyścigu szczurów brać udział i chcą tych szczurków jak najwięcej produkować, nie patrząc na koszty (depresje, anoreksje, bulimie, samobójstwa, brak czasu na zainteresowania).
Czy Tobie sie wydaje, że uczeń, który na lekcji nic nie robi i książek do szkoły nie nosi, usiądzie w domu i przez 2 godzinki pouczy się samodzielnie? Czcze nadzieje, powiadam Ci
Natomiast rodzic na pewno nie jest od tego, żeby dziecku tłumaczyć ułamki czy zdania przydawkowe, bo od tego jest nauczyciel, który powinien te sprawy załatwić w szkole, a w domu dziecko powinno mieć przede wszystkim czas na odpoczynek, a jeśli dostaje zadanie, to tylko po to, żeby go POWOLI wdrażać do wymogów przyszłej edukacji (mówię o poziomie szkoły podstawowej).
Teraz świat stanął na głowie - rodzice zrzucają na szkołę wychowanie dziecka (sami umywając lekcje) a nauczyciele w podstawówkach zrzucają na rodziców nauczenie dziecka 50% podstawy programowej.
Może byśmy powrócili do tradycyjnych ról społecznych?
PS> Szkoły NIE powinny być oceniane wyłącznie pod kątem osiąganych wyników, ale całościowo, jak dbają o zrównoważony rozwój dziecka, jego zainteresowań itd. Bo dochodzi do takich paradoksów, że dyrektorzy zaczynają w tym wyścigu szczurów brać udział i chcą tych szczurków jak najwięcej produkować, nie patrząc na koszty (depresje, anoreksje, bulimie, samobójstwa, brak czasu na zainteresowania).
Druidzie - SP a Gimnazjum to Niebo a Ziemia... uczę tak w gimnazjum jak i w SP i widze tą ogromną różnicę pomiędzy 6 klasa a 1 gimnazjum... niby to te same dzieci, a jednak...
Wytłumaczyć... jasne, zgadza się. Klasie która słucha i która jest chociażby minimalnie zainteresowania otrzymaniem oceny dopuszczającej - żaden problem. Tylko jak wytłumaczyć w 2 klasie gimnazjum stopniowanie przymiotników w j.ang (przypomnieć, a nie wyłożyć - bo to było już w SP i w 1 klasie gimnazjum), skoro uczeń PO POLSKU nie potrafi mi podać 3 byle jakich przymiotników, a próbuje stopniować rzeczowniki? ; /
Albo jak mam uczyć godzin w języku ang., jeśli uczeń w 5 klasie SP nie potrafi się posługiwać zegarkiem?
Obsługi zegarka też rodzic nie może nauczyć?
Pewne podstawowe wiadomości powinno dziecko nabywać w domu... nie da się nic zrobić bez samodzielnej pracy w domu.
Jeśli mam grupę 18 uczniów, z czego 6 ma orzeczenia z poradni o dostosowaniu wymagań, to jak ja mogę zindywidualizować pracę z tymi uczniami równocześnie wyrabiając się z materiałem u innych, wyłapując zdolniejszych i zadając im dodatkową pracę, do tego wciąż upominając uczniów, którzy mają jeden argument na wszystko: "nie chce mi się"?
Nie wykonalne. I to nie jest tylko moje zdanie, bowiem mody jestem i zaczynam dopiero 'karierę' w tym jakże ciekawym zawodzie. To jest krzyk rozpaczy wielu doświadczonych nauczycieli gimnazjum.
A nowy nadzór pedagogiczny zakłada, że to nauczyciele zwalczą patologię w domach i polepszą warunki pracy uczniów w domu. Rodzice są zwolnieni od jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Ba, tam gdzie uczę, rodzice potrafią nawet powiedzieć uczniom, żeby się nie przejmowali, bo nauczyciele się na nich uwzięli...
Wytłumaczyć... jasne, zgadza się. Klasie która słucha i która jest chociażby minimalnie zainteresowania otrzymaniem oceny dopuszczającej - żaden problem. Tylko jak wytłumaczyć w 2 klasie gimnazjum stopniowanie przymiotników w j.ang (przypomnieć, a nie wyłożyć - bo to było już w SP i w 1 klasie gimnazjum), skoro uczeń PO POLSKU nie potrafi mi podać 3 byle jakich przymiotników, a próbuje stopniować rzeczowniki? ; /
Albo jak mam uczyć godzin w języku ang., jeśli uczeń w 5 klasie SP nie potrafi się posługiwać zegarkiem?
Obsługi zegarka też rodzic nie może nauczyć?
Pewne podstawowe wiadomości powinno dziecko nabywać w domu... nie da się nic zrobić bez samodzielnej pracy w domu.
Jeśli mam grupę 18 uczniów, z czego 6 ma orzeczenia z poradni o dostosowaniu wymagań, to jak ja mogę zindywidualizować pracę z tymi uczniami równocześnie wyrabiając się z materiałem u innych, wyłapując zdolniejszych i zadając im dodatkową pracę, do tego wciąż upominając uczniów, którzy mają jeden argument na wszystko: "nie chce mi się"?
Nie wykonalne. I to nie jest tylko moje zdanie, bowiem mody jestem i zaczynam dopiero 'karierę' w tym jakże ciekawym zawodzie. To jest krzyk rozpaczy wielu doświadczonych nauczycieli gimnazjum.
A nowy nadzór pedagogiczny zakłada, że to nauczyciele zwalczą patologię w domach i polepszą warunki pracy uczniów w domu. Rodzice są zwolnieni od jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Ba, tam gdzie uczę, rodzice potrafią nawet powiedzieć uczniom, żeby się nie przejmowali, bo nauczyciele się na nich uwzięli...
To i tak szczęście, bo tam gdzie ja pracowałam, rodzic potrafił powiedzieć,że " ... ja mam 30 świń do obrobienia, to kiedy kur...a według pani mam się zajmować wychowaniem. To pani rzecz..." . I tak się dziwiłam, że użył formy PaniKeleos pisze: Ba, tam gdzie uczę, rodzice potrafią nawet powiedzieć uczniom, żeby się nie przejmowali, bo nauczyciele się na nich uwzięli...
Nie wrócimy, socjalizm zabije wszystko :-P. Możesz sie obrazić ale tak po prostu jest. Matka zamiast wychowywać dzieci idzie do pracy a ojciec zamiast dać dziecku w dupę jak cos przeskrobie to idzie na cały dzień do roboty, a jak go zleje to będzie posądzony o molestowanie (przypadek znany mi osobiście).Druid pisze:Może byśmy powrócili do tradycyjnych ról społecznych?
Rozwiązaniem problemu jest zniesienie przymusu nauczania, nie każdy ma głowe do nauki i jeżeli w klasie jest kilku osłów to czemu reszta ma na tym cierpieć ?????????????? Nauczyciel jest jeden i sie nie sklonuje. Nie nadąża za reszta aut, i koniec. Albo sie uczy albo wypieprza.
Odpowiedź: idiotami łatwiej sie steruje.LordRuthwen pisze:to się zastanawiam dlaczego nasz system szkolnictwa idzie w kierunku Hamerykańskiego.
Jak ja chodziłem do podstawówki w klasie było ok 3-4b słabych osób na 30, ale jakoś sobie tam radziły, i nikt sie nimi specjalnie nie przejmował (no chyba że mieli tatusia w USA), jakos sie dało. Społeczeństwo idiocieje i tyle, nauczyciele mają ph. Bedzie tak jak w anglii, w szkołach angola bedzie uczył nauczyciel z RPA.Jeśli mam grupę 18 uczniów, z czego 6 ma orzeczenia z poradni o dostosowaniu wymagań,
Hehehhe, a moj kumpel udzielał korków gostowi który chciał isć na studia czy był na 1 roku i nie wiedział jak dodac wektory, to mu mówi: zrób to jak chcesz, może twierdzeniam pitagorasa ??. Gość zrobił oczy bo nie wiedział co to za twierdzenia NC.LordRuthwen pisze:Taaa... biorąc pod uwagę, że ja w 4 klasie SP miałem twierdzenia Pitagorasa, a mój brat miał je dopiero w 6 to rzeczywiście różnic prawie nie ma. Chłopak jest teraz w 2 klasie Gimnazjum,
Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkościĄ - Tow Szmaciak.
Czy wszystkie "dys-" to nie są zaburzenia rozwoju umysłowego? W sumie to dobrze by było, gdyby były zaliczane do chorób umysłowych. Wówczas wszystkich takich do szkoły specjalnej i spokój. Ciekaw jestem ilu z nich nagle by cudownie ozdrowiało :-DKeleos pisze:Jeśli mam grupę 18 uczniów, z czego 6 ma orzeczenia z poradni o dostosowaniu wymagań,