Pewnie dlatego, że ci wszyscy nauczyciele, którzy płaczą, że mają taką okropną, mało płatną pracę - jakoś nie chcą z niej zrezygnować i zrobić miejsce dla chętnychdefekator pisze:To czemu takiej pracy nie masz
Wigilia w szkole
defekator,
odchodząc lekko od wątku (którym jest wyrządzanie szkody psychicznej dzieciom, posyłając je do szkoły podczas ferii świątecznych):
z moich skromnych obserwacji wynika, że rzecz tkwi w czymś innym. Myślę, że żadna szanująca się szkoła nie postąpi wbrew prawu i nie zamknie swych drzwi na okres ferii świątecznych. Problem polega na tym, że nauczyciele, chcąc mieć wolne, po prostu przekazują informacje o dyżurach szkoły w taki sposób, aby zgłosiła się jak najmniejsza ilość uczniów. Czyli przy ustalaniu liczby chętnych uczniów jest dawane do zrozumienia, że przysłanie dziecka do szkoły jest niemile widziane. Argumenty są różne: bo nikt inny się nie zgłosił, bo w te dni nie działa kuchnia, bo dla dziecka liczy się spędzanie tych dni w gronie rodzinnym i proszę sobie poszukać po rodzinie opieki, itd. Bo przecież nawet jeśli dyżur się odbędzie, to im więcej osób się zniechęci, tym mniej pracy będzie.
Ale ilu rodziców, po takim "zaproszeniu", będzie zmuszonych do kombinowania? Większość pomyśli, że posyłając dziecko do szkoły narazi się nauczycielowi/nauczycielom. Bo przecież jak pani Kowalska dwa dni będzie na dyżurze z moim dzieckiem siedziała, to doskonale zapamięta, przez kogo nie mogła się zrelaksować przed świętami...
Myślę, że w liście chodziło o zdyscyplinowanie nauczycieli i ukrócenie takich właśnie praktyk. Aby rodzice wiedzieli, że zapewnienie dzieciom zajęć to obowiązek szkoły, a nie łaska nauczycieli.
odchodząc lekko od wątku (którym jest wyrządzanie szkody psychicznej dzieciom, posyłając je do szkoły podczas ferii świątecznych):
z moich skromnych obserwacji wynika, że rzecz tkwi w czymś innym. Myślę, że żadna szanująca się szkoła nie postąpi wbrew prawu i nie zamknie swych drzwi na okres ferii świątecznych. Problem polega na tym, że nauczyciele, chcąc mieć wolne, po prostu przekazują informacje o dyżurach szkoły w taki sposób, aby zgłosiła się jak najmniejsza ilość uczniów. Czyli przy ustalaniu liczby chętnych uczniów jest dawane do zrozumienia, że przysłanie dziecka do szkoły jest niemile widziane. Argumenty są różne: bo nikt inny się nie zgłosił, bo w te dni nie działa kuchnia, bo dla dziecka liczy się spędzanie tych dni w gronie rodzinnym i proszę sobie poszukać po rodzinie opieki, itd. Bo przecież nawet jeśli dyżur się odbędzie, to im więcej osób się zniechęci, tym mniej pracy będzie.
Ale ilu rodziców, po takim "zaproszeniu", będzie zmuszonych do kombinowania? Większość pomyśli, że posyłając dziecko do szkoły narazi się nauczycielowi/nauczycielom. Bo przecież jak pani Kowalska dwa dni będzie na dyżurze z moim dzieckiem siedziała, to doskonale zapamięta, przez kogo nie mogła się zrelaksować przed świętami...
Myślę, że w liście chodziło o zdyscyplinowanie nauczycieli i ukrócenie takich właśnie praktyk. Aby rodzice wiedzieli, że zapewnienie dzieciom zajęć to obowiązek szkoły, a nie łaska nauczycieli.
Goscinny pisze:Pewnie dlatego, że ci wszyscy nauczyciele, którzy płaczą, że mają taką okropną, mało płatną pracę - jakoś nie chcą z niej zrezygnować i zrobić miejsce dla chętnychdefekator pisze:To czemu takiej pracy nie masz
Jak kogoś praca męczy to niech zmieni. Tylko gdzie ty masz tych płaczących nauczycieli? To raczej jednostkowe przypadki. Znacznie częściej widać płaczących o to, że nauczyciele mają za dobrze. A jak jakiś z nich zaczyna próbować tłumaczyć, że to nie do końca jest tak jak wygląda z boku czyli "20 godzin na tydzień i do domu" to proponuje się mu właśnie zmianę pracy skoro go męczy.
Nie chcę się tu wdawać w dyskusje o przywilejach i pracy nauczyciela, są nauczyciele świetni, średni i kiepscy tak jak we wszystkich zawodach. Karta nauczyciela też może zawierać sporo archaizmów, w końcu pochodzi jeszcze z PRL - chociażby brak możliwości eliminacji kiepskich z zawodu. Tak tylko zauważyłem, że nagonka na nauczycieli trwa już od dłuższego czasu a oni sami mają znacznie słabszą pozycję niż chociażby górnicy, mimo, że ich praca ma jednak większą wagę a społeczne postrzeganie tego zawodu idzie w kierunku obiboka, który przychodzi do szkoły na parę godzin dziennie i nic nie robi dlatego, że część ludzi nie potrafi zrozumieć, że nie każda robota polega na odbijaniu karty dwa razy dziennie w odstępie 8 godzin. (miałem swego czasu robotę w której realnej pracy było jakieś 60 minut dziennie - a tak siedziałem i przeglądałem, za zgodą szefa neta lub czytałem książki - i mimo, że siedziałem w pracy po 8 godzin nie sądzę abym wówczas pracował ciężej i więcej miał na głowie niż przeciętny nauczyciel )
Aszka
Tak jak pisałem - nie wiem jak to wygląda z dyżurami w szkołach podstawowych w praktyce. Niemniej jednak gdyby pani minister użyła nieco innych słów problemu by pewnie nie było. No i dni wolne ustala chyba minister a nie szkoła ? A sama chyba z obawy przed niską ferkwencją dała w tym roku jeden dodatkowy więcej. (z tego co pamiętam zawsze wolne dla uczniów zaczynało się jeden dzień przed wigilią)
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM
defekator,
a o jakie słowa całe to zamieszanie? Czytałam list do rodziców - jest tam tylko informacja, że rodzice mają prawo do uzyskania opieki nad dziećmi w czasie ferii i wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać.
I o co tyle hałasu?
Przecież jeśli nauczyciele organizują dyżury (działają zgodnie z prawem) czegoż to się mają obawiać? Jak można zadzwonić i zgłosić nieprawidłowość, że dyżuru w szkole nie ma, skoro on jest? Czego więc nauczyciele się obawiają?
Pani minister przypomniała, że nauczyciele nie mają wolnych wszystkich dni przerwy świątecznej: przecież to bardzo dobrze dla nauczycieli, bo bez tej informacji wiele osób dołożyłoby do przywilejów nauczycielskich ferie w okresie świątecznym. Dzięki temu listowi dowiedzieliśmy się, że też (teoretycznie) pracują w okresie świątecznym.
I wreszcie sprawa uwag/skarg: w mojej pracy i zapewne w miejscach pracy większości z Was klient mający negatywne uwagi do mojej pracy w każdej chwili może złożyć na mnie skargę do przełożonego. W mnóstwie banków, przychodni, sklepów w widocznym miejscu jest wywieszona tablica z informacjami, w jaki sposób zgłaszać uwagi do pracy danej placówki. I nikt się o to nie obraża, nikt ie traktuje tego jako zachęcania do donosicielstwa.
Co więc tak bardzo uraziło i dotknęło nauczycieli??? Bo ja, szczerze powiedziawszy, nie rozumiem...
a o jakie słowa całe to zamieszanie? Czytałam list do rodziców - jest tam tylko informacja, że rodzice mają prawo do uzyskania opieki nad dziećmi w czasie ferii i wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać.
I o co tyle hałasu?
Przecież jeśli nauczyciele organizują dyżury (działają zgodnie z prawem) czegoż to się mają obawiać? Jak można zadzwonić i zgłosić nieprawidłowość, że dyżuru w szkole nie ma, skoro on jest? Czego więc nauczyciele się obawiają?
Pani minister przypomniała, że nauczyciele nie mają wolnych wszystkich dni przerwy świątecznej: przecież to bardzo dobrze dla nauczycieli, bo bez tej informacji wiele osób dołożyłoby do przywilejów nauczycielskich ferie w okresie świątecznym. Dzięki temu listowi dowiedzieliśmy się, że też (teoretycznie) pracują w okresie świątecznym.
I wreszcie sprawa uwag/skarg: w mojej pracy i zapewne w miejscach pracy większości z Was klient mający negatywne uwagi do mojej pracy w każdej chwili może złożyć na mnie skargę do przełożonego. W mnóstwie banków, przychodni, sklepów w widocznym miejscu jest wywieszona tablica z informacjami, w jaki sposób zgłaszać uwagi do pracy danej placówki. I nikt się o to nie obraża, nikt ie traktuje tego jako zachęcania do donosicielstwa.
Co więc tak bardzo uraziło i dotknęło nauczycieli??? Bo ja, szczerze powiedziawszy, nie rozumiem...
Aszka pisze:defekator,
a o jakie słowa całe to zamieszanie? Czytałam list do rodziców - jest tam tylko informacja, że rodzice mają prawo do uzyskania opieki nad dziećmi w czasie ferii i wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać.
I o co tyle hałasu?
Przecież jeśli nauczyciele organizują dyżury (działają zgodnie z prawem) czegoż to się mają obawiać? Jak można zadzwonić i zgłosić nieprawidłowość, że dyżuru w szkole nie ma, skoro on jest? Czego więc nauczyciele się obawiają?
Pani minister przypomniała, że nauczyciele nie mają wolnych wszystkich dni przerwy świątecznej: przecież to bardzo dobrze dla nauczycieli, bo bez tej informacji wiele osób dołożyłoby do przywilejów nauczycielskich ferie w okresie świątecznym. Dzięki temu listowi dowiedzieliśmy się, że też (teoretycznie) pracują w okresie świątecznym.
O co chodziło poszczególnym nauczycielom nie wiem. Natomiast oficjalne stanowisko było takie:
http://www.znp.edu.pl/element/2204/Mini ... sicielstwo
I ja tutaj nie widzę z ich strony chęci uchylania się od wykonywania obowiązków.
No i tutaj rodzic ma możliwość złożenia skargi do dyrektora, kuratorium czy też jednostki terytorialnej której podlega szkoła. Jakbyś natomiast się poczuła . jakby minister wydał apel, że przedstawiciele Twojego zawodu mają pracować rzetelnie i podał dodatkowo adres mailowy z zachętą pisania o wszelkich przypadkach gdy tak nie jest. Ja bym się wówczas trochę wkurzył.
I wreszcie sprawa uwag/skarg: w mojej pracy i zapewne w miejscach pracy większości z Was klient mający negatywne uwagi do mojej pracy w każdej chwili może złożyć na mnie skargę do przełożonego. W mnóstwie banków, przychodni, sklepów w widocznym miejscu jest wywieszona tablica z informacjami, w jaki sposób zgłaszać uwagi do pracy danej placówki. I nikt się o to nie obraża, nikt ie traktuje tego jako zachęcania do donosicielstwa.
Co więc tak bardzo uraziło i dotknęło nauczycieli??? Bo ja, szczerze powiedziawszy, nie rozumiem...
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM
defekator,
po prostu przyjęłabym to, jako kolejne zarządzenie zwierzchnika. I albo się je akceptuje albo zmienia się pracę: takie są zasady, gdy nie pracuje się na własny rachunek.
Nie zrozum mnie źle; nie mam negatywnych odczuć do przedstawicieli zawodu nauczyciela. Rozumiem, że jak każdy zawód i ta profesja ma swoje blaski i cienie. Tylko czasami irytuje mnie fakt, iż są grupy zawodowe bardziej roszczeniowe od innych i oczekujące uprzywilejowanego traktowania. I tyle w temacie nauczycieli, aby nie ciągnąć go w nieskończoność.
Pozdrawiam
po prostu przyjęłabym to, jako kolejne zarządzenie zwierzchnika. I albo się je akceptuje albo zmienia się pracę: takie są zasady, gdy nie pracuje się na własny rachunek.
Nie zrozum mnie źle; nie mam negatywnych odczuć do przedstawicieli zawodu nauczyciela. Rozumiem, że jak każdy zawód i ta profesja ma swoje blaski i cienie. Tylko czasami irytuje mnie fakt, iż są grupy zawodowe bardziej roszczeniowe od innych i oczekujące uprzywilejowanego traktowania. I tyle w temacie nauczycieli, aby nie ciągnąć go w nieskończoność.
Pozdrawiam
A ja dalej nie rozumiem dlaczego to nauczyciela mają z dziećmi na świetlicy siedzieć.
Czy teraz w szkołach nie ma Pań od tzw świetlicy? Tylko trzeba nauczycieli posyłąć do opieki nad dziećmi? Przecież nie ma zajęć dydaktycznych tylko siedzenie na świetlicy to po co nauczyciele?
Szkoła powinna zapewnić opieke dla dzieci których rodzice pracują i w szeroko pojętym okresie świątecznym i w ferie zimowe również - przecież ja też tak miałem i na świetlicy nie siedział ze mną fizyk tylko "Pani Krysia" z którą się oglądało przybyszów z matplanety
Czy teraz w szkołach nie ma Pań od tzw świetlicy? Tylko trzeba nauczycieli posyłąć do opieki nad dziećmi? Przecież nie ma zajęć dydaktycznych tylko siedzenie na świetlicy to po co nauczyciele?
Szkoła powinna zapewnić opieke dla dzieci których rodzice pracują i w szeroko pojętym okresie świątecznym i w ferie zimowe również - przecież ja też tak miałem i na świetlicy nie siedział ze mną fizyk tylko "Pani Krysia" z którą się oglądało przybyszów z matplanety
Taaa
A wcałej tej dyskusji chodzi o to że rodzić nie ma co zrobić z dzieckiem w czasie kiedy idzie do fryzjera - autentyk
A tak naprawdę to nauczyciel też człowiek i potrzebuje wolne aby się ogarnąć
W przeciwieństwie do tych zachwycających się nad wolnym u nauczycieli to policzę
normalny człowiek pracy ma po 10 latach 26 dni roboczych wolnego wybieranego kiedy i jak mu pasuje - te 26 dni roboczych to de facto 1,5 miesiąca wolnego
Nauczyciel kończy uczyć 26 czerwca i zaczyna 1 września - de facto kończy dopiero około 7 lipca gdyż musi odwalić biurokrację zamykającą wyniki nauczania a zaczyna pracę około 20 sierpnia przygotowaniami - rozpiska podziału godzin programy itp tak więc jest to 1.5 miesiąca a i tak pozostaje do dyspozycji dyrektora i jeszcze jedno NAUCZYCIEL NIE MA MOŻLIWOŚCI WYBRANIA URLOPU W DOWOLNYM DNIU W ROKU NIE MA TAKIEJ OPCJI co do pozostałych ilości wolnego- ferie- to proponuję tym narzekającym popracować np za darmo cały wekend na pełny zegar 24/24 ( wycieczki/zielone szkoły) a potem narzekać
A wcałej tej dyskusji chodzi o to że rodzić nie ma co zrobić z dzieckiem w czasie kiedy idzie do fryzjera - autentyk
A tak naprawdę to nauczyciel też człowiek i potrzebuje wolne aby się ogarnąć
W przeciwieństwie do tych zachwycających się nad wolnym u nauczycieli to policzę
normalny człowiek pracy ma po 10 latach 26 dni roboczych wolnego wybieranego kiedy i jak mu pasuje - te 26 dni roboczych to de facto 1,5 miesiąca wolnego
Nauczyciel kończy uczyć 26 czerwca i zaczyna 1 września - de facto kończy dopiero około 7 lipca gdyż musi odwalić biurokrację zamykającą wyniki nauczania a zaczyna pracę około 20 sierpnia przygotowaniami - rozpiska podziału godzin programy itp tak więc jest to 1.5 miesiąca a i tak pozostaje do dyspozycji dyrektora i jeszcze jedno NAUCZYCIEL NIE MA MOŻLIWOŚCI WYBRANIA URLOPU W DOWOLNYM DNIU W ROKU NIE MA TAKIEJ OPCJI co do pozostałych ilości wolnego- ferie- to proponuję tym narzekającym popracować np za darmo cały wekend na pełny zegar 24/24 ( wycieczki/zielone szkoły) a potem narzekać
-
- Rhetor
- Posty: 7032
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Ja rozumiem, że nauczyciel też człowiek, znam kilku, ALE:
26 dni to nie półtora miesiąca a dokładnie miesiąc, tydzień i jeden dzień
mam 26 dni wolnego, zakładając, że dwie osoby pracują jest to 52 dni wolnego (gratuluję matematyki jeśli sumujesz), co daje w przybliżeniu 2 i pół miesiąca wolnego, czyli wakacje i jedne ferie, pod warunkiem, że nie robimy ich całą rodziną i mijamy się w domu oraz, że nie wypadnie żadna wizyta u lekarza czy gdzie indziej, gdzie potrzebny jest dzień wolnego.
Jeżeli tak ma być, to sorry, zastanów się nad życiem może.
p****** gadasz, prawo pracy się kłania.Jacek pisze: NAUCZYCIEL NIE MA MOŻLIWOŚCI WYBRANIA URLOPU W DOWOLNYM DNIU W ROKU NIE MA TAKIEJ OPCJI
No to miło, ja Ci mogę podać dziesiątki autentyków, gdzie nie ma się kto zająć dzieckiem w ciągu ferii i wakacji bo trzeba jakoś zarabiać.A wcałej tej dyskusji chodzi o to że rodzić nie ma co zrobić z dzieckiem w czasie kiedy idzie do fryzjera - autentyk
No to ja z drugiej strony:Jacek pisze:normalny człowiek pracy ma po 10 latach 26 dni roboczych wolnego wybieranego kiedy i jak mu pasuje - te 26 dni roboczych to de facto 1,5 miesiąca wolnego
Nauczyciel kończy uczyć 26 czerwca i zaczyna 1 września - de facto kończy dopiero około 7 lipca gdyż musi odwalić biurokrację zamykającą wyniki nauczania a zaczyna pracę około 20 sierpnia przygotowaniami - rozpiska podziału godzin programy itp tak więc jest to 1.5 miesiąca a i tak pozostaje do dyspozycji dyrektora
26 dni to nie półtora miesiąca a dokładnie miesiąc, tydzień i jeden dzień
mam 26 dni wolnego, zakładając, że dwie osoby pracują jest to 52 dni wolnego (gratuluję matematyki jeśli sumujesz), co daje w przybliżeniu 2 i pół miesiąca wolnego, czyli wakacje i jedne ferie, pod warunkiem, że nie robimy ich całą rodziną i mijamy się w domu oraz, że nie wypadnie żadna wizyta u lekarza czy gdzie indziej, gdzie potrzebny jest dzień wolnego.
Jeżeli tak ma być, to sorry, zastanów się nad życiem może.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
Tu akurat Jacek, mimo, że ogólnie histeryzuje ma rację.LordRuthwen pisze:Ja rozumiem, że nauczyciel też człowiek, znam kilku, ALE:p******ły gadasz, prawo pracy się kłania.Jacek pisze: NAUCZYCIEL NIE MA MOŻLIWOŚCI WYBRANIA URLOPU W DOWOLNYM DNIU W ROKU NIE MA TAKIEJ OPCJI
http://www.arkana-lex.eu/porady/czy-nau ... danie.html
Pozostaje jedynie urlop bezpłatny i (chyba) urlopy okolicznościowe (ślub, pogrzeb itp)
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM
Z racji, że moja żona jest nauczycielką, to pozwolę sobie zabrać głos, chociaż nauczony doświadczeniem może skończyć się kłótnią - przerabiałem to nie raz. Zawsze o tym zawodzie najwięcej wiedzą ci, którzy go nie wykonują, ale taka nasza mentalność, że polskie społeczeństwo to sami inżynierowie, prawnicy, lekarze, etc., etc. Kilka lat temu chcieliśmy jechać na wakacje we wrześniu, a że był to ślub przyjaciół za granicą, to rzecz jasna termin nieprzesuwalny. Nikomu do głowy nie przyszło, żeby się o jakieś przepisy prawa pracy opierać LordRuthwen. Najzwyczajniej w świecie żona napisała podanie o urlop bezpłatny w tych dniach i tyle, jeszcze częściowo w jej interesie (jako w pewnym sensie warunek) było uzgodnić sobie z kolegami z pracy, kto weźmie zastępstwa za nią w tym czasie.
-
- Rhetor
- Posty: 5589
- Rejestracja: 17-06-2014, 09:35
-
- Rhetor
- Posty: 7032
- Rejestracja: 20-10-2009, 10:25
- Lokalizacja: tajna
Kirk, a myślisz, że ja idąc na urlop nie muszę uzgadniać kto weźmie moje dyżury? Już mi się zdarzyło przesunąć urlop, bo nie miał kto, a nauczycielem nie jestem.
Owszem, przyznaję, nie wiedziałem o takiej sytuacji i jest dla mnie ona chora.
Owszem, przyznaję, nie wiedziałem o takiej sytuacji i jest dla mnie ona chora.
Wysłane z mojej budki telefonicznej
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
PCPR Tarnów i problemy rodziny zastępczej z dziećmi z RAD
"Prawo pracy się kłania", jak sam to ująłeś. Bez urazy.LordRuthwen pisze:Kirk, a myślisz, że ja idąc na urlop nie muszę uzgadniać kto weźmie moje dyżury?
No i właśnie dlatego niektórzy kombinują z L4 jak potrzebują wolnego w roku szkolnym, no ale to jest bez sensu wg. mnie, szkoda ryzykować, trzeba się z tym pogodzić i nie planować wolnego między wrześniem a czerwcem.LordRuthwen pisze: Już mi się zdarzyło przesunąć urlop, bo nie miał kto, a nauczycielem nie jestem.
Owszem, przyznaję, nie wiedziałem o takiej sytuacji i jest dla mnie ona chora.